Już od dłuższego czasu zastanawiałam się, czy powinnam pisać o prawie Heringa, tzn. o kolejności ustępowania objawów chorobowych w przebiegu leczenia naturalnego. Oddzielny problem jeszcze stanowi informowanie o tym stanie rzeczy pacjentów poddających się leczeniu homeopatycznemu. Otóż; W przebiegu leczenia naturalnego objawy chorobowe ustępują z góry w dół, ze środka na zewnątrz, najpierw z narządów najważniejszych życiowo, a następnie z mniej ważnych, w odwrotnej kolejności do tej, w jakiej rozwijały się w czasie. Dla wielu ludzi jest to oczywiste, jednak ogromna większość nie zdaje sobie z tego sprawy. Sporo pacjentów nie wie, lub przynajmniej na początku "przygody z Homeopatią"nie przywiązuje do tego uwagi, że po skutecznym wyleczeniu np. gardła lekiem homeopatycznym następuje stan zatokowy. Polega to na tym, że wydzielina spływa po tylnej ścianie gardła. Często należy wtedy zmienić lek, gdyż ten, który został podany na zapalenie gardła "zrobił już swoje"i zwyczajnie nie pomaga. Czasami wydzielina nie spływa po tylnej ścianie gardła, lecz zostaje wydalana nosem, ale jeżeli i wtedy taki stan się przedłuża, a katar w dalszym ciągu pozostaje żółty, lub żółtozielony, trzeba pomyśleć o następnym leku. Czym innym jest wiedzieć o tym z teorii, a zupełnie inaczej ocenia się ten fakt, kiedy ma się z nim do czynienia w praktyce. Z jednej strony homeopaci nie informują o tym, żeby niczego nie sugerować, np. tego, że po leczeniu, powiedzmy zapalenia gardła może powstać inna choroba, która najczęściej jest następnym etapem tej leczonej wcześniej. Jednak, inaczej na to patrząc, każdy ma prawo do tej wiedzy, żeby o nic siebie nie obwiniać i, żeby móc podjąć słuszną w jego przekonaniu decyzję. Jeżeli po wyleczeniu anginy po dwóch tygodniach u dziecka pojawia się suchy kaszel już nikomu do głowy nie przyjdzie, że jest to w dalszym ciągu ta sama choroba zwłaszcza, jeżeli chodziło ono w tym czasie do przedszkola, miało kontakt z innymi chorymi dziećmi, czy poddane było różnym warunkom, np. przeciągom, czy ochłodzeniu po spoceniu. Pół biedy, jeżeli po tym czasie pojawi się mokry kaszel taki, który nie męczy, lecz doprowadza do oczyszczenia dróg oddechowych. Niestety, nie zawsze tak jest. Może to zależy od odporności danego pacjenta, a może od tego, czy już wcześniej, zanim zaczął leczenie homeopatyczne, chorował na zapalenie krtani, tchawicy, czy oskrzeli. Jeżeli tak, to można spodziewać się, że infekcja, która zaczęła się od gardła pojawi się i w tym miejscu. Myślę, że może mieć na to wpływ fakt, jak bardzo jest ktoś przeziębiony, w jakim stopniu przewiany i jakiego "złapał" wirusa, będąc osłabionym. Już widzę, jak niektórym zwolennikom leczenia homeopatycznego nie podoba się taki stan rzeczy. Niestety, lecząc siebie, rodzinę, czy znajomych doświadczyłam, że nic nie można zrobić na zapas, tzn. nie należy podawać leku, jeżeli nie ma do niego wskazania- nie wytworzył się jego obraz. Moim zdaniem, wyjątek stanowi sytuacja, kiedy jest wiadomo, jakie okoliczności, warunki atmosferyczne poprzedziły zachorowanie.Wtedy można zadziałać przyczynowo i podać np. Bryonię, kiedy chory zachorował po przebywaniu na suchym, zimnym wietrze, chociaż nie wytworzył się jeszcze w pełni jej obraz. Lek konstytucjonalny nie pomaga w sytuacji, kiedy organizm potrzebuje innego leku, chociaż powinien być podany po zakończeniu leczenia, żeby zapobiec następnemu zachorowaniu. Na koniec chciałabym jeszcze dodać, że jeżeli na jakimkolwiek etapie leczenia nastąpi odwrócenie któregoś z kierunków naturalnego ustępowania objawów chorobowych, należy jak najszybciej jeszcze raz przeanalizować stan pacjenta, jego dotychczasowe leczenie i zastanowić się, jaki popełniło się błąd, zmienić sposób terapii, aby umożliwić choremu powrót do zdrowia.