środa, 20 czerwca 2018

Czy warto leczyć nasze dzieci sterydami?

            W poście "Jak leczy się homeopatycznie ludzi, których znamy?"wspomniałam, że  następnym razem opiszę przypadek leczenia małego Adrianka. Postaram się więc to zrobić jak najdokładniej. Bożena zwróciła się do mnie o pomoc, kiedy Adrian miał obturacyjne zapalenie oskrzeli, z pogorszeniem w nocy, między 24: 00, a 1: 00. Towarzyszyły temu świsty w obrębie całych oskrzeli oraz niedrożny nos. Już w przychodni udzielono mu pomocy, podając jakiś lek na bazie kortykosteroidu.  Miał bowiem silny skurcz oskrzeli, dusił się i miał bardzo ciężki oddech. Do domu przepisano mu Pulmicort, Ventolin z zaleceniem wykonywania inhalacji regularnie w zaleconych dawkach z Pulmicortu oraz rozszerzania oskrzeli, stosując Ventolin. Poza dolegliwościami związanymi z oddychaniem Adrianek od dłuższego czasu spał z szeroko otwartą buzią, cmokał językiem po podniebieniu twierdząc, że go swędzi, mówił jakby miał kluskę w buzi, no i chrapał okropnie. Wiadomo już, że chrapanie jest objawem utrudnionego przepływu powietrza przez gardło, w tym konkretnym przypadku mocno powiększonymi migdałkami. Jak Bożena nagrała odgłosy, jakie wydawał po zmianie pozycji z "na boku"na pozycję "na wznak", przeraziłam się nie na żarty. Słychać było, jak okropnie się męczy, ciężko oddycha i chrapie. Pani doktor wyraziła się prawdopodobnie, że to trzeci migdał powoduje uciski w oskrzelach. Aż nie chce mi się wierzyć, że tak mogła powiedzieć, bo gdzie trzeci migdał, a gdzie oskrzela. Dla mnie było oczywiste, że to jest infekcja długotrwała, prawie od początku życia tłumiona antybiotykami i sterydami, nigdy niewyleczona, a więc wziąwszy pod uwagę, że nie od razu zachorował po urodzeniu, (chociaż stosunkowo szybko) i wkrótce skończy 5 lat, to stan taki utrzymuje się już min. 4 lata. Jak pisałam już niejeden raz, nie jestem lekarzem, mam jednak spore doświadczenie w leczeniu homeopatycznym, aczkolwiek jeszcze mi bardzo dużo brakuje. W tej dziedzinie człowiek nigdy nie jest wystarczająco mądry. Ciągle jestem"głodna"wiedzy homeopatycznej i mam zawsze jakieś kompleksy. Powiedziałam jednak Bożenie, że spróbuję pomóc jej dziecku, jednak będzie musiała częściej niż zwykle chodzić do lekarza, badać dziecko osłuchowo, żebym wiedziała, że leczenie przebiega prawidłowo. Na samym początku zaleciłam Cuprum, żeby rozkurczyć oskrzela, tym bardziej, że tym wszystkim dolegliwościom towarzyszył suchy kaszel, charczący od flegmy, spazmatyczny, aż do utraty tchu, który zaostrzał się pod wpływem głębokiego wdechu. Zapomniałam o czymś bardzo ważnym, otóż Bożena poinformowała mnie, że dziecko od zawsze ma w ustach bardzo dużo  śliny. No cóż, zaraz pomyślałam o  leku Mercurius sol.  (pomyślałam o Mercuriusie, chociaż nie jest on jedynym lekiem, w obrazie którego występuje ślinienie)- wiedziałam jednak, że nie w tej chwili jeszcze. W przeszłości  w czasie trwania choroby strasznie kaszlał mokrym kaszlem, jak to określiła Bożena, i wymiotował flegmą. Zaleciłam jednak jeszcze lek Bryonia- również podobnie, jak w obrazie Cuprum głębokie oddychanie powoduje kaszel, Ipeca, która ma w obrazie kaszel suchy, chociaż w drogach oddechowych zalega duża ilość śluzu, który udaje się choremu  odkrztusić, jednak niewielkie ilości. Ipeca ułatwiała odkrztuszanie, ale najważniejszym lekiem, który odegrał rolę w wyleczeniu obturacyjnego zapalenia oskrzeli, a może nawet astmy wczesnodziecięcej u Adrianka był Arsenicum album. Na początku leczenia bałam się odstawienia obu tych leków:  Pulmicortu i Ventolinu. Zdecydowałam się na Ventolin, ale tylko był podawany przez jedną dobę. Bożena powtarzała wciąż: ciociu, te leki działają tylko "na chwilę". Był taki moment w leczeniu, na samym prawie początku, że Bożena  pojechała z Adriankiem do szpitala, żeby upewnić się, że choroba nie zeszła do płuc. Okazało się, że na szczęście nic złego się nie dzieje, a wręcz przeciwnie- 3 dawki Cuprum, jedna Bryoni, Ipecy oraz Arsenicum album zrobiła już swoje i Adrianek był już "lepszy"osłuchowo, niż na samym początku leczenia.  Po dwóch dobach takiego leczenia pojawił się katar, no i gorączka 38,3 stopni- muszę zaznaczyć, że Adrianek prawie nigdy nie gorączkował. Bożena nie skontaktowała się ze mną w sprawie tej temperatury i podała lek przeciwgorączkowy. Gorączka spadła i już nie powróciła. Wiem, że sama ustąpiłaby bez tego chemicznego środka. Na wizycie kontrolnej  dr stwierdziła już tylko pojedyncze świsty w różnych miejscach oskrzeli, a minęło dopiero dwie doby, jak zaczęłam leczenie. Zaleciła Erdomed- lek mukolityczny, czyli rozluźniający wydzielinę oskrzelową, który nie został podany. Bez tego badania mama widziała ogromną poprawę w stanie Adrianka, dlatego Arsenicum album był podawany jeszcze przez 3 doby, również Bryonia i Ipeca. Po tym czasie chrapanie utrzymywało się, chociaż było zdecydowanie mniejsze. W dalszym ciągu spał z otwartą buzią i miał dużą ilość śliny, wręcz dławił się śluzem- "miał pełno tego w buzi"- mówiła Bożena. Z czystym sumieniem już zaleciłam Mercurius solubilis. Z każdą dawką było coraz lepiej pod każdym względem: ustąpił kaszel charczący od flegmy, przestał spać z otwartą buzią, chrapać. Zaczął mówić wyraźnie, nie tak, jakby miał kluskę w buzi. Poprawił się stan skóry / wcześniej była sucha, szorstka i swędząca /, a przede wszystkim dr stwierdziła, że jest osłuchowo czysty. Na koniec chciałabym dodać, że dziecko miało podejrzenie astmy wczesnodziecięcej.  W obturacyjnym zapaleniu oskrzeli i astmie wczesnodziecięcej mogą występować podobne objawy. Jednak są to dwie różne choroby. Rozpoznanie astmy u najmłodszych dzieci jest bardzo trudne. Należy najpierw wykluczyć wszystkie choroby, w przebiegu których może wystąpić świszczący oddech oraz suchy kaszel. Występowanie chorób alergicznych w najbliższej rodzinie zwiększa prawdopodobieństwo astmy.