Przez dłuższy czas nie pisałam, gdyż nie czułam się dobrze. Moja trzustka, również żołądek zostały bardzo "poszkodowane" z powodu jedzenia polędwiczek wieprzowych wędzonych dymami.
Zauważyłam już jakiś czas temu, że pomimo tego, że obecnie dużo mówi się o tym, jak bardzo szkodliwe są wędliny, które są dostępne w sklepach, szkodliwość ich jest wręcz znikoma w porównaniu z wędlinami, które były wędzone w przeszłości metodą tradycyjną. Obecnie również czasami można gdzieś kupić takie wyroby, jakie robiono kiedyś. Jednak moim zdaniem nie powinny być dostępne w ogóle. Jeżeli ktoś ma dobre zdrowie, może na własną odpowiedzialność robić sobie grilla czy wędzić mięso w wędzarniach. W sklepach jednak, jeżeli się takie pojawią w sprzedaży, powinny być ostrzeżenia w postaci widocznych dla oka napisów: produkty wędzone. Mąż mój bowiem kupił takie polędwiczki, o jakich wspomniałam na początku tego wpisu, ugotowałam je i "w dobrej wierze jadłam" do kanapek. Za jakiś czas znowu kupił i znowu jadłam. Tak może było z cztery razy, trwało to chyba z pół roku, a może z osiem miesięcy. Czułam się coraz gorzej. Nie od razu mi przyszło do głowy, że mogą być odpowiedzialne za taki stan rzeczy polędwiczki. Mąż zapytał się w końcu i okazało się, że są wędzone. Nie tak łatwo zlikwidować skutki nietolerancji pokarmowej, próbowałam różnych leków homeopatycznych. Doszło jednak do tego, że poza dolegliwościami trawiennymi poczułam się tak, jakby moje serce postarzało się o 20 lat, ogromne zmęczenie, senność, trudności z wejściem na niedużą górkę, również mocne zawroty głowy, nie mówiąc o kolkowych bólach w okolicach żołądka i jamy brzusznej. Czułam się również tak, jakbym była przeziębiona, jakbym miała założone zatoki. Obfita wydzielina spływała po tylnej ścianie gardła.
Dopiero lek Momordica balsamina leczący organy nadbrzusza, jelito cienkie, jak również regulujący działanie enzymów trawiennych spowodował ustąpienie tych objawów, które powstały z powodu jedzenia tych nieszczęsnych polędwiczek. Teraz rozumiem to, o czym czytałam kiedyś w jednej ze swoich mądrych książek. Pisano w niej bowiem, że mieszkańcy wsi właśnie ci, którzy raz na jakiś czas zabijali świnkę, robili własne wyroby wędliniarskie, bardzo często mieli problemy z żołądkiem.
Niektórzy z nich zapadali nawet na raka tego delikatnego narządu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz