sobota, 25 lutego 2017

Zapalenie płuc - leczenie alopatyczne, a homeopatyczne


                   Przypadki zapaleń płuc wyleczonych tylko lekami homeopatycznymi nie są w dzisiejszych czasach odosobnione, dowiadujemy się o nich z forów homeopatycznych. Zasługą tego stanu rzeczy jest nie tylko sama homeopatia, ale i umiejętności lekarzy, którzy decydują się na taką nieinwazyjną metodę, czują się na siłach przeprowadzić takie leczenie. Można być tym faktem bardzo podbudowanym, zwłaszcza wtedy, gdy zapalenie płuc jest wirusowe. 90 % lekarzy w takiej sytuacji przepisuje antybiotyki, co nie ma naprawdę sensu. Uważam, że po prostu bojąc się powikłań  niejako są "kryci" tym, że przepisali antybiotyk, mimo, iż wiedzą doskonale, że takie postępowanie nie wyleczy tej ciężkiej i niebezpiecznej choroby.
                   Moja mama zachorowała na zapalenie płuc, kiedy ja byłam z rodziną na wczasach. Pani doktor przepisała mamie antybiotyk Po skończonej kuracji, kiedy mama poszła do kontroli, p.dr stwierdziła, że jest wszystko w porządku. Moja mama jednak czuła się całkowicie chora, była bardzo osłabiona, pociła się i nie wyobrażała sobie dalszego codziennego życia. Po powrocie z wczasów doleczyłam mamę, jej kaszel i ogromne osłabienie. Dopiero wtedy poczuła się zdrowa. Jestem głęboko przekonana, że gdyby od początku była leczona tylko lekami homeopatycznymi oraz ewentualnym postawieniem baniek i wygrzaniem się, efekt byłby taki sam.
                   Wiele lat później moja córka również została wyleczona w ten sposób dzięki p. dr, która zbadała córkę osłuchowo i zaordynowała leczenie. Jest to naprawdę coś wspaniałego tym bardziej, że zapalenie płuc córki nie było już wirusowe, a bakteryjne. Trzeba nadmienić jeszcze, że jeżeli nawet mamy do czynienia z wirusowym zapaleniem płuc, to zawsze pojawia się nadkażenie bakteryjne.
                  Miałam jeszcze jeden przypadek wyleczenia tej choroby u najstarszej córki, która po grypie chodziła sobie w najlepsze na piłkę ręczną, na zabawę karnawałową itp. Po prostu żyła normalnie tak, jakby była zupełnie zdrowa, tylko na wszelki wypadek poszła skontrolować kaszel z odkrztuszaniem (wcale nie był on taki uciążliwy).  P. dr stwierdziła obustronne zapalenie płuc, nie mogla się nadziwić, że pacjentka tak poważnie chora nie ma gorączki i czuje się dobrze. Oczywiście przepisała antybiotyk i kazała przyjść do kontroli. Trzeba więc zachować ostrożność i czujność, gdyż leczenie homeopatyczne może zatuszować objawy. Na pewno, gdyby córka dobrze doleczyła grypę taka sytuacja nie miałaby miejsca.  U tej córki zapalenie płuc akurat okazało się ewidentnie wirusowe, świadczyło o tym badanie osłuchowe oraz gardło, które było usiane pęcherzami. Stan ten był wynikiem przewlekłego przeziębienia. Dlatego też poradziłam się p. dr, która czuła się na siłach zdiagnozować tę chorobę i wyleczyć ją homeopatycznie. Sprawa była poważna, gdyż jak już wspomniałam było to obustronne zapalenie płuc i nie chcę myśleć, co by to było, gdyby córka w dalszym ciągu chodziła z tym zapaleniem nieleczona. Ja ze swojej strony córce postawiłam trzykrotnie bańki oraz kazałam jej się wygrzewać. Po dwóch tygodniach leczenia nie było zmian osłuchowych, a trzeba pamiętać, że po zapaleniu płuc zmiany są obecne nawet do kilku tygodni. Córka nie straciła odporności przez stosowanie antybiotykoterapii, nie czuje się osłabiona i jest już wyleczona.
               

poniedziałek, 20 lutego 2017

Leczenie skutków udaru lekami homeopatycznymi

          
                       Może to wydawać się nierealne, ale jednak sama lekiem homeopatycznym wyleczyłam swojej mamie skutki udaru.
  Miała 79 lat, kiedy przewróciła się na dworze. Nic nie wskazywało na to, że będą jakieś negatywne skutki tego upadku.Jednak po kilku dniach pojawiły się u mamy wymioty. Wezwany lekarz zlecił jej wykonanie zastrzyku. Absolutnie nie podejrzewał udaru. Ponieważ nic nie pomógł ten zastrzyk, podawałam mamie leki homeopatyczne, które w swoim obrazie miały wymioty.
 Stan mojej mamy pogarszał się, chociaż wymioty ustąpiły. Nikt nie wiedział, jaka była przyczyna tego stanu rzeczy. Lekarz w przychodni również niczego złego nie podejrzewał. Mama zaczęła tracić wzrok, nogi odmawiały jej posłuszeństwa, nie umiała już wejść na piętro, nie czuła się pewnie z trzymaniem moczu. Wszystkich tych objawów wcześniej nie było. Kiedy jednej nocy myślałam o tym wszystkim, wszystko ułożyło mi się w jedną całość, ten upadek, wymioty... Porażenie nerwu wzrokowego, porażenie mięśni, nerwów, otępienie na skutek miażdżycy naczyń mózgu, miażdżyca naczyń, nadciśnienie tętnicze pasowały do jednego leku, który miał w swoim obrazie skutki udaru. Jest to lek Plumbum metallicum.
Nie zastanawiając się długo, podałam go mojej mamie. Jaka była moja radość, kiedy wszystkie objawy zaczęły ustępować, zwłaszcza objaw związany ze wzrokiem, z chodzeniem oraz z nietrzymaniem moczu. Po tym udarze mama moja żyła jeszcze 7 lat i była sprawna.
 Takie leczenie siebie, bliskich, przyjaciół naprawdę może dać dużo satysfakcji. Nie warto więc załamywać się, kiedy przytrafi nam się coś złego, trzeba szukać wyjścia z każdej trudnej sytuacji, bo w człowieku drzemią ogromne możliwości regeneracyjne. Homeopatia może je w każdym z nas uaktywnić.
    

czwartek, 16 lutego 2017

Grypa, infekcje grypopodobne-przyczyny i zapobieganie


            Przyczyny infekcji wirusowych są każdemu znane, ale nie zaszkodzi przypomnieć, dlaczego jedne osoby zarażają się łatwiej, a inne są bardziej odporne. Pomijam na razie tych ludzi, którzy mają niską odporność wrodzoną. Odporność pozostałych osób zależna jest od tego, czy są notorycznie przemęczeni, czy prowadzą higieniczny tryb życia. Bardzo ważnym czynnikiem jest stres. Po stresie, który przekracza siły obronne organizmu, które u każdego są inne, natychmiast łapiemy infekcję. Jednak w innym przypadku, tzn. w sytuacji, gdyby tego stresu nie było, w tych samych okolicznościach pozostalibyśmy zdrowi. Zaobserwowano również, że po okresie nadmiernego objadania się, np. po świętach zwiększa się ilość infekcji u ludzi. Warto o tym pamiętać i zawsze zachować umiar w jedzeniu. Przyczyną zachorowań, o których mówi się najczęściej jest wychłodzenie organizmu. Wychłodzić organizm można w dwojaki sposób, przez nieodpowiednie ubranie, tzn. jeżeli jesteśmy ubrani za cienko w stosunku do pogody, jak również wtedy, jeżeli się przegrzejemy. Innym czynnikiem wychładzającym jest nieodpowiednie odżywianie i tu nie tylko chodzi mi o ilość dostarczonego organizmowi pożywienia, ale też o jego jakość. Tutaj chciałabym powiedzieć krótko, jakie pokarmy wychładzają nasz organizm.
Wg.Anny Ciesielskiej, autorki książki: "Filozofia zdrowia", pokarmy kwaśne, surowe, zimne oraz słodycze wychładzają organizm i są przyczyną wielu naszych chorób. To, co często uważa się za zdrowe, a więc orzechy, rodzynki, surowe owoce, jogurty...jedzone w nadmiarze absolutnie nie wychodzą nam na zdrowie. Chorzy ludzie często powinni z tych produktów zrezygnować.Takie postępowanie bardzo może ułatwić wyleczenie chorych lekami homeopatycznymi. W przeciwnym razie poprawa stanu zdrowia może być krótkotrwała, co wielu z nas nie satysfakcjonuje. Doświadczyłam na sobie tego, że ile razy spróbowałam zjeść (przy swoim dość skomplikowanym stanie zdrowia) coś z tych produktów, które wcześniej wymieniłam, po kilku dniach już tego żałowałam. Na początku jednak wydawało mi się, że jest okey, chciałam, żeby tak było, bo cóż: wszyscy prawie lubimy słodycze, bakalie i owoce. Przy niskiej odporności, jeżeli będziemy się często przemęczać, nieodpowiednio ubierać i odżywiać, a w dodatku stresować, to niestety będziemy chorować. Może to się wydawać oczywiste, ale są takie czynności, które musimy wykonać i takie, których nie musimy. Trzeba po prostu umieć rezygnować z wykonania tych, które w danej chwili nie są niezbędne. Na pocieszenie powiem, że nawet stany skrajnego wręcz przemęczenia, stany stresowe i wynikające z nich infekcje przez pewien okres czasu można korygować lekami homeopatycznymi, można je wyleczyć. Wszystko jednak jest do czasu, z wiekiem siły witalne zmniejszają się, ale i wtedy jaszcze można w niemałym stopniu pomóc chorym. Zawsze jednak warto dbać o zdrowie, bo czyż mamy coś cenniejszego?

piątek, 10 lutego 2017

Homeopatyczne i izopatyczne leczenie szkarlatyny

                       Szkarlatyna, inaczej płonica, nierzadko pojawia się u naszych dzieci. Moja córka (jedna z bliźniaczek) chorowała na nią dwa czy nawet trzy razy. Jest to ostra choroba zakaźna wieku dziecięcego wywoływana przez paciorkowca beta-hemolizującego z grupy A. Przechorowanie szkarlatyny zostawia ślad w organizmie na całe życie i na pewno nie jest obojętne. W późniejszych latach życia, kiedy pacjent zmuszony jest podjąć decyzję o jakimś zabiegu operacyjnym, pytany jest przez lekarza zbierającego wywiad m.in. o to, czy chorował kiedyś na szkarlatynę. Opowiem jednak, jakie doświadczenia związane z tą chorobą miałam z córką.  Za pierwszym razem dostała antybiotyk,  nie miałam bowiem tyle odwagi w sobie, żeby "ryzykować" leczenie homeopatyczne. Krótko po "wyleczeniu" szkarlatyny antybiotykiem była następna infekcja wirusowa, a potem znowu nadkażenie bakteryjne.Wtedy jednak już nawet nie pomyślałam o leczeniu antybiotykiem, bowiem moja córka straciła po nim do reszty odporność, której od urodzenia miała i tak za mało.
 Po kilku latach córka znowu zachorowała na szkarlatynę. Podałam jej dwa wskazane w tym przypadku leki homeopatyczne:  Mercurius solubilis, Ailanthus glandulosa  i jeden nozod, również idealnie dobrany. Nozod jest to produkt choroby dobrany indywidualnie dla pacjenta, np. Tuberculinum przeciwko gruźlicy. Ja podałam córce przy szkarlatynie Pyrogenium. Lek ten powstaje w procesie gnilnej fermentacji czystego mięsa wołowego (bez tłuszczu), gotowanego następnie w wodzie. Kiedy jednak nie było żadnej poprawy, otrzymała lek izopatyczny  Notakehl  po którym (dwie dawki) spadła wreszcie gorączka i ustąpiła wysypka. Córka była zdrowa. Nie do wiary! Nie pamiętam, jak długo czekałam na podanie leku izopatycznego - dobę, dwie, góra trzy, w każdym razie niedługo. Czekanie bowiem nie jest moja mocną stroną.
 Najlepiej jednak w przypadku stwierdzonej szkarlatyny, niczym nie ryzykując, od razu podać lek izopatyczny Notakehl. To, że leki, które podałam przed lekiem izopatycznym, nie przyniosły radykalnej poprawy, nie znaczy, że były podane niepotrzebnie. Po prostu szkarlatyna jest ciężką chorobą i potrzeba więcej leków podanych oddzielnie, aby organizm mógł wykorzystać każdy z nich osobno.

czwartek, 2 lutego 2017

Stłumienie emocji



            

       Dzisiaj chciałabym przybliżyć termin: stłumienie. Skupię się na stłumieniu emocji, chociaż stłumić można również chorobę i to wszystkim, zarówno lekami chemicznymi, jak też ziołami, a nawet lekami homeopatycznymi. Tłumimy zawsze grypę, kiedy zażywamy Gripex lub jakieś inne reklamowane w telewizji specyfiki. Jak sama nazwa wskazuje nie jest to wyleczenie, lecz doprowadzenie do tego, żeby nie odczuwać objawów choroby. Już od odporności człowieka zależy, jakie będą konsekwencje  tego stłumienia.  Kiedy stłumimy emocje, również u każdego skutki tego faktu mogą być różne. Jednak nierzadko pojawiają się poważne choroby, na które medycyna jest bezsilna. No, ale jak nie tłumić emocji, a pozostać dobrze wychowanym. Nie jest to takie proste. Na ten temat każdy z nas może mieć inne zdanie. Często jesteśmy zgorszeni, kiedy widzimy, jak dzieci „ wchodzą rodzicom na głowę”. Jednak dzieci rodziców, którzy za wszelką cenę chcą wychować swoje pociechy idealnie, zapadają na różne choroby, mają też trudności w kontaktach z rówieśnikami. Rodzice nie zdają sobie sprawy, że wyrządzają dzieciom krzywdę, chociaż nie ma co do tego wątpliwości, że chcą dla swoich pociech jak najlepiej. Znam przypadek, kiedy dziewczynka,   której urodził się młodszy braciszek, zachorowała na taką anginę, której nie można było wyleczyć żadnym antybiotykiem. Bakterie, które zostały wyhodowane były oporne na każdy antybiotyk. Dopiero lek homeopatyczny Lachesis wyleczył anginę i to tak szybko, że na drugi dzień dziecko nie miało już gorączki. Dziewczynka była po prostu zazdrosna o to, że całą swoją uwagę, jej zdaniem rodzice poświęcali młodszemu braciszkowi. No, ale jak to z tym wychowaniem? Pozwalać na wszystko czy wychowywać dobrze. Na pewno prawda leży, jak ze wszystkim, gdzieś po środku. Nic do przesady, czasami dobrze jest czegoś nie zauważać, dziecko za kilka miesięcy może zachowywać się już zupełnie inaczej. Znam chłopaka, który będąc z matką u moich rodziców, zachowywał się wręcz skandalicznie. Po latach odwiedziłam jego rodzinę. Nie zastaliśmy jego rodziców. Kiedy czekaliśmy na ich powrót, chłopak ten zrobił nam herbatę, poczęstował ciastem, zabawiał rozmową i w niczym nie przypominał tamtego okropnego chłopca sprzed lat, chociaż wtedy przed laty wszyscy byliśmy zgorszeni jego zachowaniem i tym, przede wszystkim, że jego mama nie reagowała na nie zupełnie.  Często też nasze pociechy chcą na siebie zwrócić naszą uwagę. W dzisiejszych czasach bowiem wolny czas, który rodzice mogą poświęcić dziecku nierzadko jest luksusem.  Jednak, „co za dużo, to nie zdrowo”, tego również musimy być świadomi i na pewno nie należy pozwalać sobie wchodzić na głowę z obawy, że dziecko może zachorować.