Kiedy zaczynałam pisać bloga i udostępniać poszczególne posty na Fanpage, miałam postanowienie, że będę pisać samą prawdę. No cóż, za piękne, żeby mogło być prawdziwe- dziecko, które straciło zdrowie po szczepieniu, tym bardziej szczepionką "5 w 1" raczej nie zostanie wyleczone Chamomillą, chociaż wszystko wskazywałoby na to, że ten lek jest tym, którego potrzebuje. Nie upłynęło dwa tygodnie, Zuzia ponownie dostała gorączki. Gorączka była wysoka- 39, 8 stopni. Dziecko skarżyło się na ból zębów. Tym razem Chamomilla nie przyniosła ulgi. Mama dziewczynki poinformowała mnie, że dziąsła są ciemnoczerwone, Zuzia często zaciska ząbki. Poza tym boli ją brzuszek, nóżki, piecze pupa, no i ponownie chrupie w nosku. No więc jesteśmy w punkcie wyjścia, pomyślałam. Została podana Phytolacca pomimo tego, że nie spodziewałam się, aby była pomocna w leczeniu brzuszka czy pupy. Jednak fakt, że stosuje się ją przy ząbkowaniu lub przy infekcji, w czasie trwania której występuje przymus zaciskania dziąseł, przeważył za tym, że ją zaleciłam. Oprócz Phytolaccy podawany był Notakehl. Niestety, to leczenie nie przyniosło oczekiwanego rezultatu. Chrupanie w nosku przemieniło się wręcz w chrapanie. Podany został Lachesis- przy zapaleniu zatok ma on w obrazie zatkany odpływ wydzieliny. Poza tym Zuzia miała sińce pod oczami, wysoką gorączkę bez pocenia się, przy czym stopy były zimne. Miała też ponownie zaparcie oraz cuchnące stolce. Lachesis, to lek podawany przy ciężkiej infekcji. W jego obrazie występuje pogorszenie przed snem i po śnie, również inne modalności tego leku dotyczące m. in. kaszlu występowały u Zuzi już podczas pobytu w szpitalu. Jednak wtedy jakby zawiesiłam moje leczenie- moje pomaganie. Niecałą dobę po podaniu Lachesis ustąpiła gorączka. Mama Zuzi poinformowała mnie, że z wymazu z nosa, który pobierany był po kuracji Phytolaccą wyszła bakteria Streptococcus pneumoniae. Chrupanie w nosku jednak pozostało, również obłożony język. Gęsta wydzielina w dalszym ciągu zalegała w nosie. Cinnabaris i Hydrastis doleczył Zuzię do końca, zarówno jeśli chodzi o zatoki, jak i problemy z brzuszkiem. Katar w końcu zaczął schodzić noskiem, poprawił się sen i ogólne samopoczucie. Oczywiście, nie można wykluczyć wystąpienia katarów i przeziębień, ale uważam, że długotrwała infekcja, która towarzyszyła Zuzi tak długo, została doleczona. Myślę też, że gdyby teraz Zuzia została "odtruta" ze szczepień, które tak bardzo w jej życiu "namieszały", ujemne skutki tego odtruwania byłyby znikome.
Witam
OdpowiedzUsuńjestem pod ogromnym wrażeniem Pani bloga.
Proszę o kolejne wpisy - bezcenne.