wtorek, 26 lutego 2019

Skutki zaszczepienia dziewczynki szczepionką skojarzoną: 5 w 1

Pierwszy kontakt z mamą chorego dziecka, o którym chcę dzisiaj pisać miałam, kiedy zwróciła się do mnie z prośbą o pomoc w leczeniu pozornie błahej infekcji układu moczowego. Miało to miejsce w czasie pobytu nad morzem. Poleciłam jej zaopatrzyć się w pewne leki, które mogłyby okazać się przydatne w czasie leczenia. Niestety, nie dane mi było nawet spróbować, bowiem mama udała się z dziewczynką do lekarza i otrzymała antybiotyk, gdyż było wysokie Crp. Cztery miesiące później mama dziecka ponownie poprosiła o pomoc, tym razem w sprawie zaparcia. Zosia bowiem nie robiła kupki 4 dni. Po dłuższej rozmowie dowiedziałam się, że dziecko dwa dni po szczepieniu przeciwko: błonicy, tężcowi, polio, krztuścowi oraz Haemophilus influenzae typu B  zachorowało na ciężkie odmiedniczkowe zapalenie nerek z wysokim Crp i białkomoczem, no i oczywiście gorączką. Tydzień przed zaszczepieniem Zosia przeszła infekcję wirusową. Zanim mama podjęła decyzję o zaszczepieniu dziecka, upomniała się jeszcze o przeprowadzenie badań, które okazały się w normie. Niestety, skutek był taki, jak  wspomniałam wyżej. To tyle z historii choroby, zanim zajęłam się leczeniem zaparcia u Zosi. Na początku pomocna okazała się Bryonia podawana systematycznie przez jakiś czas. Kiedy wywiązała się infekcja z gorączką i z żółtym, gęstym katarem, dziewczynka leczona  była Heparem sulfuris i Siliceą. Z powodu zatkanego noska i kłopotów z siusianiem dołączyłam Apis. Siliceę podałam również z tej przyczyny, że matka określiła zaparcie córki, jako parcie bez wypróżnienia. Na skutek takiego leczenia wydzieliny z noska zrobiły się białe, ustąpiły też problemy z oddawaniem moczu.  Silicea spowodowała wystąpienie wysypki w postaci pęcherzyków, która nie była uciążliwa, bowiem dziecko nie odczuwało swędzenia, ani pieczenia. Wysypka wystąpiła na dłoniach, nóżkach i pupie. Rozważana była przyczyna psychiczna zarówno wysypki, jak i zaparcia, dlatego też zostało podane Natrium muriaticum, po którym rzeczywiście wysypka ustąpiła bardzo szybko. Ustąpiło to, co wyrzucił organizm dzięki Silicei. Zaparcie ustąpiło, Zosia codziennie się wypróżniała grzecznie na nocniku, nie wyganiała już mamy z łazienki, przestała zasłaniać buzię rękami, co robiła wcześniej po to, żeby jej nie było widać. Jednak były to wypróżnienia bolesne. Kiedy była sadzana na muszlę miała od razu blokadę i wybuchała płaczem, robiła kupkę ściskając pośladki.  Matka dziewczynki brała pod uwagę wiele możliwych przyczyn takiego stanu rzeczy. Nie była jednak pewna, czy zaczęło tak się dziać od momentu, kiedy poszła do pracy, czy od czasu hospitalizacji córeczki, czy po prostu kiedyś nieudolnie zmierzyła Zosi gorączkę termometrem. Matka przytoczyła mi pewien artykuł, który gdzieś przeczytała, a oddający problemy jej dziecka: "Podczas wypróżniania dzieci mogą odczuwać ból. Kał jest zbity i bywa, że w stolcu pojawia się krew. U wielu dzieci występuje także postawa retencyjna. Maluch nagle przerywa zabawę, zaciska pośladki i zastyga w bezruchu, a gdy uczucie parcia mija, wraca do wcześniejszego zajęcia. Pojawia się także brudzenie bielizny. Są to zaparcia nawykowe- psychogenne. Występują po złym doświadczeniu z bolesnym oddaniem stolca. Dziecku może towarzyszyć drażliwość, która narasta aż do momentu wypróżnienia. Maluch po oddaniu stolca staje się pogodny. Niestety drażliwość znów będzie narastać aż do następnej defekacji". Po takim opisie dolegliwości Zosi zaleciłam Mercurius corrosivus Ch 15. Po tym leku zniknęły problemy z bolesnymi wypróżnieniami. Lek ten najprawdopodobniej był wskazany Zosi, kiedy przechodziła ostre zapalenie nerek. W czasie leczenia pojawiła się infekcja z wysoką gorączką. Dziecko było bardzo marudne, płaczliwe, zaczerwienione mocno na twarzy. Miała płytki kaszel i zapchany nos śluzowym wyciekiem. Kaszel nasilał się podczas płaczu. Pojawiły się znowu problemy z brzuszkiem- był twardy, wzdęty aż po same piersi. Zrobiła kupkę z dużą ilością śluzu. Zosia miała kontakt z osobami chorymi na grypę, więc leczenie skierowane było właśnie w tym kierunku. W pewnym momencie jednak zwątpiłam, że to jest w dalszym ciągu infekcja wirusowa, bowiem wysoka gorączka ciągle wracała zarówno po lekach homeopatycznych, jak i po Nurofenie. W wyniku podania Zosi Gelsemium, z nosa zaczęła schodzić żółta, ciągnąca się flegma. Jednak wynik Crp okazał się w normie- na szczęście. Kiedy mama dziewczynki wspomniała, że "idą" jej 5- ki, bardzo bolą ją dziąsła, które są opuchnięte, wszystko ułożyło mi się w całość Miałam wrażenie, że doznałam olśnienia- zaleciłam Chamomillę. Jednak Zosia była tak nieznośna, że nie wypiła tego leku, w ogóle nic nie chciała jeść, ani pić. Nie ustąpiła też wysoka gorączka. Ciąg dalszy nastąpi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz