środa, 6 grudnia 2017

Czas trwania leczenia homeopatycznego

               Jak długo czekać na poprawę po podaniu leku homeopatycznego?- oto pytanie, które niejednokrotnie zadają sobie rodzice, kiedy leczą swoje dzieci, ewentualnie siebie. Homeopatia może doprowadzić do poprawy stanu zdrowia błyskawicznie, ale może też trwać miesiące, a nawet całe lata, zanim zauważy się jej efekty.
Choroby o ostrym przebiegu można złagodzić bardzo szybko, nawet wtedy, kiedy dobrze dobrany lek dopiero co się rozpuścił pod językiem, a całkowicie można wyleczyć w ciągu kilku dni. 
Dłużej utrzymujące się choroby o ostrym przebiegu  wymagają leczenia przez 2- 3 tygodnie, czego,  mówiąc na marginesie, ja nigdy nie robię. "Sam organizm czuje", kiedy już się wyleczył, kiedy po każdej następnej dawce nic się nie zmienia- moim zdaniem nie ma wtedy sensu tego leku kontynuować, owszem może zaistnieć potrzeba powrotu do tego leku po leczeniu się już innym. Doświadczyłam tego niejednokrotnie, że kolejność podawanych leków ma również ogromne znaczenie, żeby móc osiągnąć wyleczenie, często z jakiegoś leku rezygnuję, potem do niego wracam i jest w porządku. Z drugiej strony, biorąc pod uwagę to, że człowiek jest istotą omylną należałoby się zastanowić, jakie będą efekty, jeżeli lek niewłaściwie dobrany będzie podawany przez dłuższy okres czasu, nie mówiąc już o mieszankach homeopatycznych, w których jest od kilku do kilkunastu leków, a nawet i więcej.  Mieszanki homeopatyczne podawałabym tylko przez krótki okres czasu. Kiedy stosuje się je dłużej, choroby tylko zmieniają lokalizację, nie są wyleczone.
Schorzenia chroniczne- przewlekłe wymagają najczęściej, ale nie zawsze, długotrwałego leczenia, które zwykle trwa od jednego do kilku miesięcy. Pierwsze złagodzenie objawów może już nastąpić po kilku dniach, ale najczęściej po 1- 3 tygodniach.Tylko, jak mówić o chorobie przewlekłej u 
dziecka mającego 5, 6 czy 7 lub 8 lat. Myślę, że ten czas  leczenia bardziej dotyczy ludzi dorosłych. 
Jeżeli pacjent jest bardzo chory, mówiąc inaczej, jego siła żywotna jest mocno chorobotwórczo zakłócona, to objawy chorobowe wyrażają wszystkie wewnętrzne zmiany, odkrywają całą chorobę.
Jeżeli w takim przypadku jeden lek będziemy podawać choremu, powiedzmy tylko przez miesiąc, nie mówiąc już o dwóch czy trzech miesiącach, to kiedy nastąpi wyleczenie, skoro tych zaburzeń jest wiele i w związku z tym potrzeba więcej leków, żeby móc doprowadzić do jakiejś równowagi. Oczywiście są choroby, "z którymi się nie spieszy", ale często są i takie, w których czas odgrywa ogromną rolę. Jeden z lekarzy homeopatów powiedział, że jeżeli lek jest dobrze dobrany, to nawet zjedzenie go w zupie uzdrowi. Oczywiście jest to powiedziane humorystycznie i nie wierzę w to, żeby tak właśnie było, ale to znaczy, że nie tyle się liczy, jak długo podajemy lek, ale czy on jest chociaż trochę "podobny"do objawów chorobowych człowieka, jak i do jego obrazu psychicznego. Oczywiście im więcej jest tych objawów choroby w leku, który podajemy pacjentowi, tym lepiej.
Lek konstytucjonalny powinien brać wszystko pod uwagę, zarówno modalności, objawy, jak też psychikę chorego. Lek objawowy, tzw. mały lek podawany jest w mniejszej potencji i dobierany  na podstawie objawów. Są to środki łagodzące, bardzo pomagają, ale gruntownie nie leczą. Znany homeopata,  nie pamiętam nazwiska, powiedział kiedyś, że można podać każdy lek homeopatyczny pod warunkiem,że wie się dlaczego i w jakim celu się go podaje. Nie wiem, czy zgadzać się z tym, czy nie, ale wiem, że w leczeniu poważnych chorób nawet jedna dawka źle dobranego leku może wywołać pogorszenie i należałoby mieć kontakt prawie nieustanny z lekarzem, żeby ten błąd móc skorygować, no i oczywiście należy dysponować lekami homeopatycznymi, mieć je po prostu w domu. Uważam, że naprawdę trzeba być bardzo pewnym dobranego leku, żeby zalecić go do długotrwałego podawania. Na koniec chciałabym przytoczyć przykład z własnego doświadczenia. Osoba, którą znam, mająca duże problemy z układem pokarmowym, ważąca o wiele za mało zwróciła się do lekarza homeopaty z prośbą o pomoc. Lekarz ten dysponował programami komputerowymi, które dotyczyły leków homeopatycznych, zabronił tej osobie zmieniać cokolwiek w leczeniu, miało być tak, jak on zaordynował- leczenie długotrwałe. Efekt był taki, że osoba ta po leczeniu przez tego lekarza przez okres ok. 2- 3 miesięcy, a może krócej schudła jeszcze 7 kg. Ja mogę to bardzo prosto wytłumaczyć, otóż w czasie leczenia pojawiły się u tej osoby bezgorączkowe infekcje, należało coś zmienić, wtrącić jakiś lek odpowiedni, leczący np. grypę żołądkową czy rotawirusy i skutki tych infekcji, a potem ponownie wrócić do zaleconego wcześniej leczenia.

wtorek, 21 listopada 2017

Czy antybiotyki niszczą drobnoustroje?

Autor książki  "Wygrać z rakiem" - Anatol Rybczyński uważał, że antybiotyki nie niszczą drobnoustrojów, ale porażają  system obronny organizmu zmniejszając leukocytozę. Podobnie zresztą działa energia promienista i cytostatyki działając wprost na ustrój chorego, a nie na drobnoustroje. Owszem, antybiotyki powodują ustąpienie stanu zapalnego, a więc zmniejszenie gorączki, bólu i polepszenie samopoczucia nie niszcząc jednak drobnoustrojów, wywołujących ten stan zapalny. Po podaniu dużych dawek antybiotyku dochodzi do poprawy klinicznej u chorych i w tych przypadkach, gdy drobnoustroje są całkowicie oporne na dany antybiotyk. Na skutek leczenia antybiotykami po pewnym czasie dochodzi do powstania ponownego stanu zapalnego w tym samym miejscu, który lecząc w ten sam sposób, doprowadza się do tego, że w organizmie przybywa coraz więcej drobnoustrojów. Efektem tego jest coraz częstsze zapadanie chorego na anginę, zapalenie oskrzeli i nie ma już dla niego żadnego lekarstwa. Oddzielną sprawą jest fakt, że wraz z antybiotykami wprowadza się do organizmu drobnoustroje grzybicze, które rozmnażają się i po jakimś czasie dojrzewają i przekształcają się w nowotwory. U każdego może to być inny okres czasu, zależy to od wielu czynników. Mam tu na myśli grzybka Penicillium, którego wg. autora nie można zabić ani osłabić żadnym środkiem leczniczym. Białe ciałka krwi ( leukocyty ), są bowiem najważniejszą bronią organizmu zdolną niszczyć komórki nowotworowe. Nie należy leukocytów obniżać za bardzo, gdyż wtedy grzybek Penicillium rośnie powodując przerzuty. W tym miejscu należy wspomnieć, że wg.doktora onkologa- chirurga Anatola Rybczyńskiego   super- homeopatyczna dawka jonów krzemu powoduje, że w miejscu nowotworu powstaje zapalenie, a potem ropienie, które jest normalnym przejawem walki ustroju z infekcją. Jak to pogodzić z zaleceniem lekarza, który w takiej sytuacji zaleca leczenie antybiotykiem i ostrzega przed skutkami ropnej infekcji. Nie jest to niestety proste zwłaszcza wtedy, gdy nie dysponujemy możliwościami zlikwidowania jej w inny sposób. W medycynie mówi się o oporności drobnoustrojów na antybiotyki i sulfonamidy. Zdolność przystosowania się do warunków środowiskowych zwłaszcza bakterii, spowodowała pojawienie się szczepów opornych na działanie chemioterapeutyków. W związku z tym w wielu przypadkach nie jest możliwe, aby osiągnąć efekt leczniczy. Tutaj z pomocą przychodzi nam leczenie homeopatyczne oraz izopatyczne, o czym już niejednokrotnie wspominałam.

piątek, 3 listopada 2017

Nozody

              Surowce wykorzystywane do produkcji leków homeopatycznych są najczęściej pochodzenia roślinnego i mineralnego, rzadziej zwierzęcego czy ludzkiego. Surowce pochodzenia ludzkiego dzielą się na pochodzące ze zdrowych tkanek: sarkody  i na nozody. Nozody są to wytwory chorobowe ludzkiego organizmu, np. krew ludzka, którą pobiera się w przebiegu sepsy, kiedy gorączka jest najwyższa. Również może to być treść wydzielana przez pierwotny wrzód kiłowy itd. Wiedza o tych lekach, zwłaszcza, kiedy lekarz homeopata przepisał je naszym bliskim, może przerażać, a przynajmniej niepokoić, pomimo tego, że substancje te są wielokrotnie rozcieńczane. Kiedy dojdzie do tego, że nasi bliscy czują się pod jakimś względem gorzej, myślimy tylko, kiedy ten nieszczęsny lek przestanie działać i czy nie wyrządził naszym bliskim jakiejś nieodwracalnej szkody. Nie chcę umniejszać problemu, rzeczywiście taki lek powinien zalecić naprawdę doświadczony homeopata. Każdy lek homeopatyczny podany w nieodpowiednim momencie może spowodować działanie uboczne, które, kiedy się je właściwie odczyta, można zniwelować, a przede wszystkim rozwiązać problem, z jakim chory się zgłosił. Nozody jednak mogą naprawdę zaszkodzić, kiedy poda się je osobie, której nie były wskazane lub w nieodpowiednim momencie. Na szczęście i to można naprawić, podając odpowiedni lek homeopatyczny i za jakiś czas zmieniając nozod, jeżeli w dalszym ciągu będzie taka potrzeba.
            Lek otrzymywany z wydzieliny pęcherzyków świerzbu- PSORINUM zwiększa zdolność do reakcji organizmu. U chorego potrzebującego tego leku opóźnia się rekonwalescencja, jest on przeważnie blady, osłabiony, skłonny do pocenia się. Może u niego występować katar sienny i okresowo astma oskrzelowa, poza tym przewlekły reumatyzm i nerwobóle. Jeśli chodzi o skórę, to nierzadko występuje trądzik, egzema oraz łojotok. Nieobca jest takiemu choremu depresja. Pogorszenie wszelkich dolegliwości  następuje w zimnie.
           Innym nozodem, również bardzo ważnym, często leczącym skutki szczepienia przeciwko gruźlicy jest TUBERCULINUM. Trzeba naprawdę wiedzieć, kiedy można go podać. Chociaż są homeopaci, którzy uważają, że można podać go w stanie ostrym, kiedy infekcja zaczyna się "obrazem grypy"z bólami całego ciała, często z bardzo wysoką gorączką, pocącego się w czasie dreszczy, następnego dnia przejawiającego "stan ropny", ja wolę nozod ten podać po zastosowaniu choremu leków dobranych wg. zasady podobieństwa.  Kiedy jednak pojawi się lewostronne zapalenie płuc z kłującymi bólami w klatce piersiowej u chorego, który nie może leżeć na lewym boku, a śpi na prawym, u którego występuje wykrztuśny kaszel, a dodatkowo pragnie zimnego mleka, wtedy TUBERCULINUM jest prawie pewne, ale o tym decyduje już lekarz homeopata. W chorobach przewlekłych również zaleca ten lek doświadczony lekarz, dlatego nie będę tu przytaczała modalności, ani cech dla niego charakterystycznych. 
           U MEDORRHINUM charakterystyczna jest astma  związana  z egzemą, w której poprawa występuje nad morzem, (w przeciwieństwie do TUBERCULINUM), u którego poprawa występuje w górach. Dziecko potrzebujące tego nozodu śpi w pozycji tzw. kolankowo- łokciowej. Chory taki odczuwa palące stopy, wystawia je  spod kołdry, jest nerwowy i impulsywny, zawsze się spieszy. Poza tym podobnie, jak TUBERCULINUM, może mieć zmiany reumatyczne w stawach.
            CARCINOSINUM- jest nozodem sporządzonym na bazie tkanki nowotworowej. Obecnie na rynku  dostępne są preparaty o określonym pochodzeniu. Obok nazwy CARCINOSINUM podany jest prawdopodobnie rodzaj nowotworu, z którego uzyskano substancję wyjściową do przygotowania leku homeopatycznego, chociaż  nie we wszystkich aptekach.
Pacjenta potrzebującego tego nozodu cechuje nadwrażliwość na krytykę (podobnie jak  MEDORRHINUM), perfekcjonizm, dobry gust i smak- stąd wrażliwość na sztukę aż do płaczu, również poczucie rytmu. Chory w obrazie tego nozodu jest wrażliwy na uczucia innych ludzi, ale bardzo obawia się o swoje zdrowie. Boi się zwłaszcza nowotworu, jest bierny psychicznie, ma uczucie zaciskania lub ściśnięcia w głowie ( również w brzuchu), w której ból jest usadowiony głęboko. Jeśli chodzi o układ oddechowy, to często dokuczają mu stany zapalne migdałków i zatok.  Bardzo charakterystyczna dla tego leku jest mononukleoza, którą skutecznie leczy. CARCINOSINUM  ma liczne znamiona barwnikowe, często skórę koloru kawy z mlekiem oraz egzemę w okolicy mostka, bardzo lubi czekoladę. Może mieć nawracające wymioty oraz zaparcia i w ogóle brak parcia na stolec. Podobnie jak MEDORRHINUM śpi w pozycji kolankowo- łokciowej, jeżeli w ogóle śpi, gdyż cierpi na bezsenność. Odczuwa pogorszenie między 16- 18, a nad morzem wyraźne pogorszenie lub poprawę. MEDORRHINUM leczy również niepożądane skutki szczepień. W rodzinie chorego, który go potrzebuje występuje skłonność do zachorowań na nowotwory, anemię złośliwą, gruźlicę oraz cukrzycę. Niestety, nie powinniśmy również tego nozodu aplikować sobie sami. Jak każdy nozod, powinien być podany w odpowiednim momencie. Nie można zapominać o tym, że w ogóle podaje się je, gdy starannie dobrane leki homeopatyczne nie przynoszą oczekiwanego rezultatu.
         

wtorek, 17 października 2017

Jak to jest z tymi lekami kompleksowymi?

                W jednym ze swoich wcześniejszych wpisów wspomniałam, że na początku swojej przygody z homeopatią leczyłam siebie i rodzinę lekami kompleksowymi. Były to wtedy bardzo rozpowszechnione leki dr. Reckewega. Zażywanie ich było kłopotliwe, gdyż w stanie ostrym podawało się je często, było tak, że w nocy należało wstawać, co godzinę, a kiedy leczyło się dwoma mieszankami, to i co 1/2 godz. Nie była to jedyna wada takiego sposobu leczenia. Teraz już wiem, że lek homeopatyczny zalecony prawidłowo lub nieprawidłowo (w tym drugim przypadku nie jest on homeopatyczny) jest nieszkodliwy tak długo, jak długo podawany jest jako lek pojedynczy, jednorazowo. Lek ten jednak może zaszkodzić, jeżeli podawany będzie zbyt często. Jednak i teraz lekarze zalecają pacjentom, również dzieciom mieszanki, np. firmy Heel, są tam leki składające się nawet z 20- stu leków, robi się wtedy niemały bałagan w organizmie, istny chaos. Wiele różnych informacji zostaje podanych jednocześnie. Nie zawsze jest łatwo dobrać lek, jeżeli nie ma równowagi w organizmie, trzeba nieraz podać ich kilka, żeby do niej doprowadzić. Nawet, jeżeli zdarzy się, że któryś dobierze się nieprawidłowo, nie zaszkodzi, jeżeli poda się go 1 raz. Ja osobiście na początku leczenia lekami homeopatycznymi miałam takie doświadczenie, że przy zapaleniu oskrzeli nie pomogła mi mieszanka, ale 3 leki podane, jako pojedyncze, które występowały w tej mieszance wyleczyły mnie zupełnie. Każdemu, kto mnie pyta, czy kupić taką, a nie inną mieszankę homeopatyczną, stanowczo odradzam, a już na pewno nie zrozumiem tego, jak lekarze medycyny po kursach homeopatycznych mogą przepisywać mieszanki 10- 17- sto składnikowe z zaleceniem brania ich przez nawet 1/2 roku. Nie można przewidzieć, jakie będą skutki takiego postępowania. Zastosowanie terapii wieloma lekami usprawiedliwić można, kiedy znalezienie leku podobnego jest z jakiegoś powodu niemożliwe, najczęściej w nagłych przypadkach. Leczenie kompleksami może przynieść choremu ulgę, ale nie wyleczy do końca.

piątek, 6 października 2017

Szukamy leku konstytucjonalnego

             W homeopatii znamy wiele typów konstytucjonalnych, którym odpowiadają określone leki. Do wielkich leków, jakimi są: Calcium carbonikum, Phosphorus, Silicea, Sulfur, Pulsatilla, Lycopodium czy Nux vomica, przypisywane są odpowiednie typy. W jednym ze swoich wcześniejszych postów napisałam, że leki konstytucjonalne są to środki o głęboko sięgającym i dalekosiężnym działaniu. Mają często przebieg chroniczny. Dlatego też nie można wyleczyć całkowicie choroby przewlekłej, jeżeli do leków tzw. "małych", czyli skierowanych przeciwko objawom- łagodzących, a nie leczących, nie dołączymy leku konstytucjonalnego. To samo dotyczy środków systemowych chętnie używanych w leczeniu ostrych chorób, które często są, jakby zaostrzeniem choroby przewlekłej. Do nich również dobieramy lek konstytucjonalny i możemy mieć nadzieję, że takie choroby będą nękać nas o wiele rzadziej i przebiegać znacznie łagodniej. Jednak doświadczyłam niejednokrotnie, że tzw. "małe" leki,  jak też te używane w leczeniu chorób ostrych, oczywiście prawidłowo dobrane, wg. zasady podobieństwa, są bardzo ważne, są po prostu niezbędne, żeby móc " ruszyć z miejsca" w leczeniu choroby przewlekłej.
Konstytucja człowieka zmienia się z wiekiem. Jest widoczna w budowie ciała, temperamencie, również w możliwościach umysłowych i nawykach. Nie tylko cechy wrodzone, ale również nakładające się na nie skutki działania różnych czynników zewnętrznych i wewnętrznych stopniowo zmieniają ustrój człowieka. Najbardziej ta zmiana widoczna jest we wczesnym dzieciństwie. Oddziaływania środowiskowe z biegiem czasu powodują nowe zaburzenia, oprócz tych odziedziczonych po rodzicach.  Często też po przodkach posiadamy mocna konstytucję, czego oczywiście wszystkim życzę. Podam kilka przykładów, typów określonych leków i tak np.:
           Dziecko typu Lycopodium nie będzie chciało pić mleka z butelki, gdy jest ono choć trochę chłodne. Natomiast typu Phosphorus, Sulphur przeciwnie- wypije całkiem schłodzony napój. Tak więc temperatura najchętniej spożywanych pokarmów ma wpływ na dobór leku dla dziecka. Dorosły już, a przynajmniej rozsądny dorosły nie będzie chciał jeść np. lodów, jeżeli wie, że po nich będzie miał anginę lub będzie bolał go żołądek. Często jednak obserwujemy, jak niektórzy ludzie lubią pić  napoje prosto z lodówki i nie szkodzi im to. Karmienie piersią może również dostarczyć ważnych informacji o konstytucji dziecka. Kiedy nie chce ono ssać piersi, gorzej się wtedy rozwija, a po wprowadzeniu sztucznego karmienia wszystkie problemy znikają, można pomyśleć, że jest wskazany dziecku lek Silicea. Dzieci typu Lycopodium jedzą często, ale mało w przeciwieństwie do Pulsatilli, która je długo, a potem ulewa, a nawet wymiotuje. Ważną informacją o konstytucji dziecka i w ogóle człowieka jest pojawianie się dolegliwości o tej samej porze. Pogorszenie po południu( od 16.00- do 20.00), wskazuje na Lycopodium, o 21.00 jest charakterystyczne dla Chamomilli, ok. północy dla Arsenicum, natomiast o ok. 3- ej godziny dla leku Nux vomica.
Pogoda to również bardzo ważny czynnik, który należy wziąć pod uwagę w doborze leku konstytucjonalnego. Przy często powtarzających się nieżytach dróg oddechowych u naszych chorych zwróćmy uwagę, jaka pogoda sprzyja zachorowaniu. Pogorszenie przy każdej zmianie pogody na wilgotną może świadczyć o tym, że potrzebny jest lek Natrium sulphuricum lub Medorrhinum. Medorrhinum to nozod, a nozody mogą być również lekami konstytucjonalnymi, na razie jednak celowo o nich nie wspominałam.  Miejsce pobytu: morze czy góry, poprawa lub pogorszenie w tych miejscach również mogą zadecydować, który lek zaleci homeopata, chociaż jest tak, że, gdziekolwiek człowiek przeziębi się, tam oczywiście zachoruje. 
Coś długi mi ten post wychodzi, ale to też jest bardzo ważne, objawy psychiczne, czasami dla homeopaty najważniejsze. Niektóre dzieci, gdziekolwiek są będą w sposób burzliwy poznawać otoczenie, są to Sulphur, Tuberculinum, Medorrhinum. Inne w sytuacji odbiegającej od codzienności, np. będąc gdziekolwiek z wizytą, będą trzymać się blisko matki lub ojca, to z kolei Pulsatilla, Lycopodium, Barium. Natomiast dziecko w obrazie leku Phosphorus, szybko nawiąże kontakt i będzie się przymilać. Dziecko smutne, to Natrium muriaricum, czuje się winne wszystkiemu, co jest złe w jego najbliższym otoczeniu. W grupie rówieśników Sulphur najczęściej rządzi, ma największy autorytet. Lycopodium przewodzi grupie dzieci młodszych od siebie, a Phosphorus, podporządkowuje sobie innych, czarując. 
  Jakie jest nasze dziecko? Jakie chcielibyśmy, żeby było? Na pewno pragniemy, żeby przede wszystkim było zdrowe. Należy pamiętać jednak, że na zdrowie składa się nie tylko forma fizyczna, ale również stan psychiczny naszych pociech i w dużej mierze od nas- rodziców zależy, jakie one będą.

niedziela, 24 września 2017

Dzisiaj o zatokach...

                   Zapalenie komór Highmorea- zatok obocznych nosa nie zawsze było chorobą znaną. Leczono je, przebijając ścianę jednej, potem drugiej komory i ściągając stamtąd ropę. Niekiedy ropa przedostawała się do nosa, ale i tak była to forma zapalenia zatok obocznych nosa przewlekła- chroniczna. Przyczyną tego stanu rzeczy są m. in. nerki, które źle pracując były przyczyną tego, że różne zanieczyszczenia krwi krążyły po całym organizmie i lokowały się właśnie w komorach obocznych nosa. Zanieczyszczenia te stawały się pożywką dla drobnoustrojów, które często mnożyły się dość szybko rozsadzając zatoki i powodując ogromny ból. Ja chciałabym dzisiaj napisać o możliwościach leczenia zapalenia zatok metodą homeopatyczną. Tych leków jest naprawdę sporo, ale ja opiszę kilka z nich.
    Jako pierwszy opiszę Cinnabaris, którym leczy się świeży katar zatok czołowych z silnym bólem głowy. Wydzielina jest lepka, gęsta, trudna do usunięcia, spływa po tylnej ścianie gardła. Cinnabaris więc pobudza czynności wydzielnicze przy zastojach wydzieliny. Równolegle do Cinnabaris można stosować lek Hydrastis. Wydzielina w obrazie tego leku jest również gęsta, żółta, spływa po tylnej ścianie gardła, jest ciągnąca i przylega do śluzówki często powodując strupy, ma tendencję do tworzenia wrzodów. Jeżeli ktoś ma problemy z zatokami, cierpi na zapalenie wątroby, kamicę woreczka żółciowego, może mieć dodatkowo wrzód oraz nieżyt żołądka z białymi śluzówkami jamy ustnej, niech pomyśli o tym leku.  To jest, jakby pierwsza para leków, które można stosować w leczeniu tej dość uciążliwej choroby.

   Kiedy pogorszenie następuje w nocy, zapach potu, wydzielin, oddechu jest przykry, poza tym występuje ślinotok, nieżyt błon śluzowych z tendencją do ropienia, a węzły chłonne są zapalone i powiększone stosuje się Mercurius solubilis lub Mercurius bijodatus. Jeżeli zauważymy, że język jest obłożony, spuchnięty, gąbczasty z odciskami zębów, nie wahajmy się i zastosujmy ten lek przy chronicznym katarze z gęstą wydzieliną blokująca nos. Bóle głowy w obrazie tego leku mogą występować z uczuciem zaciskającej się obręczy, rwania i przepełnienia. Przy chronicznym zapaleniu zatok czołowych, któremu może towarzyszyć męczący, szczekający kaszel podrażnieniowy, często z przewlekłym nieżytem oskrzeli i pogorszeniem w nocy oraz na zimnym powietrzu, charakterystycznym odczuciem ucisku u nasady nosa, stosujemy lek Sticta. Brany naprzemiennie z lekiem  Mercurius solubilis, może być bardzo pomocny w leczeniu zatok i nie tylko.
 
   I jeszcze "jedna para", która leczy zatoki oboczne nosa, proszę mi wybaczyć ten humorystyczny styl: Hepar sulfuris i Kalium bichromicum, co nie znaczy, że nie można stosować np. leku Sticta z lekiem Hepar sulfuris czy leku Hydrastis z lekiem Hepar sulfuris. W obrazie leku Kalium bichromicum wydzielina jest gęsta, żółta ciągnąca się wypływająca przez nos do gardła. Wydzielina ta również może zasychać w strupy, gdyż przylega do ścian jamy nosowej i gardła. Chory będzie mówił przez nos, może też mieć w nim polipy. Poza tym u takiego chorego stany nieżytowe  mogą występować naprzemiennie z bólami stawów i bólami reumatycznymi zimą. Latem natomiast dolegliwości reumatyczne przeplatają się z biegunką. No i jeszcze lek Hepar sulfuris, w obrazie, którego przeziębienia spowodowane są wystawieniem na zimny wiatr. Chory kicha poci się, a nos ma założony. Dolegliwości zaostrzają się pod wpływem przeciągów i przy wdychaniu zimnego powietrza. Węzły chłonne są obrzmiałe, mogą występować ropnie. Ból jest ostry, kłujący lub pulsujący. Lek ten często powoduje zmniejszenie obrzęku błony śluzowej i przywraca drożność
Jak państwo widzicie, temat zatok jest jest bardzo obszerny i jeszcze go nie wyczerpałam. Dlatego też czekam na pytania, gdyż do każdego należy podejść indywidualnie, zwłaszcza, jeżeli choroba przybrała charakter przewlekły.  

  

piątek, 15 września 2017

Skutki zakażeń gronkowcowych

          Moja koleżanka bezskutecznie leczyła się sama lekami homeopatycznymi z powodu bólu gardła oraz zapalenia zatok. Odczuwała także dyskomfort oraz pieczenie w żołądku do tego stopnia, że zwróciła się o pomoc do lekarza. Zrobiono jej gastroskopię, która wykazała zapalenie błony śluzowej żołądka oraz nadżerki na dwunastnicy. Badanie bakteriologiczne w kierunku Helicobacter pylori ze śluzówki żołądka wykazało pojedyncze - spiralne pałeczki Gram ujemne. Kiedy w końcu zjawiła się u mnie, była wykończona chorobą trwającą już ok. 3 miesiące i bardzo podłamana psychicznie. Leki, które brała na zmniejszenie ilości kwasu w żołądku nie przynosiły jej żadnej poprawy. Kiedy usiadła na przeciwko mnie, zauważyłam na jej szyi dużego czyraka, o średnicy ok. 2 cm. Czyrak był bardzo bolesny i chociaż jest to miejscowy ropny stan zapalny spowodowany zakażeniem gronkowcowym, potraktowałam to, jako dodatkową informację dotyczącą jej ogólnego stanu zdrowia. Z wywiadu dowiedziałam się, że właśnie ok. 3 miesiące temu była na weselu, na którym była włączona klimatyzacja. Jest oczywiste, że koleżanka była na nim wielokrotnie spocona i owiana. Poza tym zwierzyła mi się, że od pewnego czasu jest bardzo drażliwa, kłóci się z córką o byle głupstwo. Gwałtownie reaguje, również bez powodu. Jest smutna, przygnębiona i z niczego niezadowolona. Już bez tego jej obrazu psychicznego bez wahania, jako pierwszy, a może i ostatni podałabym jej lek Hepar sulfuris. Tak też zrobiłam i bardzo dobrze się stało, gdyż ogniska ropne mogą dać początek zakażeniu uogólnionemu- sepsie. Koleżanka wzięła tylko 3 dawki tego leku i wszystkie objawy zarówno przeziębieniowe, jak i żołądkowe ustąpiły. Warto dodać, że przeziębienia w obrazie leku Hepar sulfuris spowodowane są wystawieniem na zimny wiatr.           
                

czwartek, 31 sierpnia 2017

Zapalenie i kamica woreczka żółciowego

                  Przebywając w pewnej nadmorskiej miejscowości poznałam bardzo miłą, ale schorowaną kobietę, która nieustannie skarżyła się na bóle woreczka żółciowego ( mogły to być również bóle trzustki, która zawsze jest osłabiona przy występowaniu kamicy i zapaleniu woreczka). Kobieta ta była bardzo szczupła. Kiedy ustaliłam, że ból promieniuje aż pod prawą łopatkę, czasami do pachwin, bez wahania odsypałam jej jedną dawkę leku Chelidonium. Wzięła go od razu pod język i bardzo szybko zapomniała o bólu. Należałoby też dodać, że lek ten również leczy prawostronne zapalenie płuc. Leczy on również prawostronne bóle głowy, jeżeli mają one związek z chorobami wątroby i woreczka żółciowego. Poza tym w obrazie tego leku występuje też nieżyt jelit z kurczowymi zaparciami i biegunką. Mnie w przeszłości Chelidonium  pomagał, kiedy zjadłam jajko lub potrawę, która je zawierała. Przy tej okazji chciałabym wspomnieć o kilku lekach, które leczą zapalenia i kamicę woreczka żółciowego, chociaż niestety, nie rozpuszczą istniejących już mocno utwardzonych kamieni. Mam na myśli lek Carduus marianus, w obrazie, którego bóle umiejscowione są w prawej łopatce i promieniują do prawej strony klatki piersiowej. Poza tym występują bóle opasujące, wzdęcia oraz zaparcia. Lek ten wskazany jest przede wszystkim dla osób otyłych, chociaż nie wyobrażam sobie, żeby ktoś, kto ma problemy z wątrobą nie potrzebował od czasu do czasu tego leku. Lek ten bowiem poprawia ukrwienie organów wewnątrz jamy brzusznej i wskazany jest wówczas, gdy występuje zastój krwi w jamie brzusznej, przez co działa na żyłę wrotną. Stosuje się go więc przy hemoroidach oraz żylakach- obok innych leków. Innym bardzo ważnym lekiem homeopatycznym, który powinno stosować się przy zapaleniu woreczka żółciowego jest lek Hydrastis. Kiedy w przeszłości zjadłam chociaż kawałek czekolady, która była mi bardzo niewskazana z pomocą przychodził mi ten właśnie lek. Leczy on poza zapaleniem wątroby również zapalenie zatok, wrzody błon śluzowych w obrębie nosa, gardła i odbytnicy oraz bóle żołądka. Ktoś, kto ma uczucie słabości w żołądku, z wrażeniem zapadania się nie powinien długo się zastanawiać lecz sięgnąć po ten lek. Kaszel występujący przy nieżycie oskrzeli, jak również katar oskrzelowy mogą być również leczone tym lekiem.  
                  Pewnie wielu z Was Kochani chciałoby zapytać: usuwać czy nie usuwać woreczek żółciowy, który dostarcza tylu problemów, w którym odłożyły się już kamienie. Odpowiedź nie może być tu jednoznaczna. Zagrożenia powikłaniami kamicy bowiem u różnych osób są bardzo różne. Niebezpieczeństwo rozwoju zapalenia, marskości, jak również raka u każdego jest inne. Może w tej sprawie doradzi Wam irydolog, który widzi na tęczówce, w jakim stopniu zaawansowana jest choroba. Ja przez wiele lat nie usuwałam woreczka żółciowego, w którym znajdował się jeden duży kamień ( był mniej więcej wielkości dorodnego orzecha laskowego). Pomagałam sobie wieloma różnymi lekami homeopatycznymi, w zależności od przyczyny dolegliwości, ale absolutnie zrezygnowałam z jedzenia potraw smażonych.

niedziela, 23 lipca 2017

Co nam dolega latem?

                 Wakacje mijają w nieubłaganym tempie. Wszyscy czekamy na nie cały rok, robimy plany już dużo wcześniej odnośnie tego, jak ją spędzić. Niemniej jednak właśnie wtedy dopadają nas różne przypadłości. Jedną z nich jest ból gardła spowodowany zjedzeniem zbyt szybko lodów będąc mocno zgrzanym. O tej porze roku najczęściej są to anginy, które skutecznie mogą być leczone lekiem Mercurius solubilis. Wcześniej jeszcze należałoby wziąć lek Rhus tox zwłaszcza wtedy, gdy ból gardła spowodowany jest nagłym ochłodzeniem rozgrzanego organizmu i to niezależnie od tego czy przez wypicie zimnego napoju, ewentualnie zjedzenie lodów będąc zgrzanym czy będąc pozbawionym okrycia, kiedy po spoceniu  zrobi nam się zimno. Również lek Gelsemium  może być bardzo pomocny w leczeniu anginy czy w ogóle przeziębienia spowodowanego gwałtownym oziębieniem rozgrzanego organizmu. W obrazie tego leku są bóle i zawroty głowy, w ogóle chory taki znajduje się w letargu.  Ból gardła, to nie jedyny problem pojawiający się latem, to też niejedyny problem spowodowany lodami. Kiedy zjemy ich zbyt dużo, a na domiar złego nie pogardzimy kremem, ewentualnie zjemy też tłuste mięso, często z grilla, dokucza nam niestrawność, którą skutecznie można opanować lekiem Pulsatilla.  W tym czasie dokuczają nam ukąszenia, najczęściej komarów, meszków, chociaż też niektórzy przechodzą wręcz gehennę z powodu ukąszenia przez kleszcza. Leki: Apis, Hypericum, Ledum  powinny znaleźć się w apteczce każdego, kto chce pomóc sobie i rodzinie lekami homeopatycznymi w przypadku ukąszeń.Apis ma w swoim obrazie lśniące, różowe obrzęki, które palą, swędzą i kłują. Hypericum poza tym, że stosowany jest w przypadku pogryzienia przez zwierzęta, ukąszeń owadów, leczy urazy kości ogonowej, bolesne rany pooperacyjne i w ogóle głębsze urazy, niż Calendula. Ta bowiem służy do leczenia ran powierzchniowych i goi je tak szybko, że istnieje niebezpieczeństwo tego, że bakterie zostaną uwięzione w głębi rany. Dlatego też przed podaniem tego leku, należy dokładnie ją zdezynfekować.
Ledum również jest wskazany pacjentom pogryzionym przez zwierzęta oraz pokąsanym przez owady, a szczególnie w przypadku ran kłutych. Leczy również wylewy podskórne i wybroczyny oraz sińce ( zaraz po Arnice, jeżeli jej się to nie uda), spowodowane uderzeniem. Lato to również pora, kiedy można doznać udaru słonecznego. Ma to miejsce wtedy, gdy zbyt długo zastaniemy wystawieni na ekspozycję promieni słonecznych będąc bez nakrycia głowy. W tym miejscu muszę wspomnieć o leku Belladonna i Glonoinum. W obrazie tego pierwszego twarz jest czerwona i płonąca, a źrenice rozszerzone, występuje pulsujący ból głowy. Chory może mieć omamy wzrokowe, drgawki, a nawet może utracić świadomość. Glonoinum ma w swoim obrazie uderzenia krwi do głowy, więc twarz również jest zaczerwieniona, spocona i gorąca. Występują bóle i zawroty głowy. Chory jest zmęczony i rozdrażniony, ma uczucie, że jego mózg jest powiększony. Na końcu jeszcze wspomnę o leku Cuprum, w obrazie, którego przy udarze termicznym są kurcze mięśni zaczynające się od palców dłoni i stóp. Mogą one przerodzić się w napad padaczki. Występują nudności oraz ból głowy z bólami nad oczami, wargi są sinawe.

wtorek, 11 lipca 2017

Nietolerancje pokarmowe, a choroby reumatyczne

             Ludzie są bardzo niezadowoleni, kiedy zaleca im się odstawienie pewnych produktów żywnościowych w celu poprawy ogólnego stanu zdrowia, ewentualnie schudnięcia, co zresztą najczęściej  się wiąże ze sobą. Każdy bowiem bardzo jest przywiązany do swojego sposobu odżywiania i nie wyobraża sobie życia bez spożywania pewnych produktów. Część ludzi odstawia nietolerowane produkty w ostateczności, ale niestety duży ich procent nie robi tego nigdy. Nie jest żadną przesadą informowanie o tym, że bardzo często reumatyzm, rwa kulszowa, różne bóle kręgosłupa mają swoją przyczynę w zaburzeniach trawienia i chcąc poprawić swój stan zdrowia dobrze byłoby oczyścić swój organizm z pozostających w nim resztek przemiany materii. Przede wszystkim jednak koniecznie trzeba w takiej sytuacji niezwłocznie odstawić te produkty, których nie tolerujemy, a negatywne skutki ich jedzenia  wyleczyć lekami homeopatycznymi. Nie osiągniemy stałej poprawy lecząc się i jedząc w dalszym ciągu mleko i jego przetwory czy jajka...Możemy to zrobić wykluczając z jadłospisu na jakiś określony czas  kolejne alergeny i obserwując swoje samopoczucie. Można  poznać, na co jesteśmy uczuleni, kiedy po zjedzeniu, np. chleba, konkretnie pszenicy samopoczucie nam się bardzo poprawia, ale tylko na chwilę, za jakiś czas organizm znowu domaga się chleba i znowu czujemy się lepiej po jego zjedzeniu, ale ponownie poprawa jest tylko chwilowa. Nocna przerwa w jedzeniu spowoduje u uczulonego wyczerpanie, nos może mieć on zatkany. Również przyspieszenie pulsu o 16 lub więcej uderzeń na minutę po upływie pół godziny od momentu spożycia alergenu jest wyraźnym objawem uczulenia pokarmowego. W ostatnich czasach w różnych większych miastach istnieje możliwość zbadania krwi pod kątem nietolerancji pokarmowych. Przez lata bowiem mówiono tylko o alergiach zarówno wziewnych, kontaktowych, jak i pokarmowych, chociaż na zachodzie, głównie we Francji i w niektórych krajach Ameryki lekarze naturaliści już ok. 25 lat temu, a może i wcześniej udowodnili bezspornie, że większość dolegliwości, zwyrodnień i chorób to skutek długo trwających niedoborów lub braków określonych mikroelementów i witamin, a także nagromadzenie się w organizmie toksyn. Złe trawienie, a więc również nietolerancje pokarmowe,  jak też niedostarczanie sobie pewnych składników pokarmowych prowadzą do różnych kłopotów zdrowotnych. Na koniec tego wpisu wspomnę może o kilku lekach homeopatycznych, które mogą być pomocne w leczeniu reumatyzmu. Lek Rhus tox. stosuje się w lumbago, rwie kulszowej. Bólom kręgosłupa towarzyszy  uczucie sztywności. Bóle są rwące, ciągnące, w reumatyzmie u chorego mogą wystąpić obrzęki, osłabienie. Przy przeziębieniu  może wystąpić opryszczka oraz zapalenie jelit.  Pogorszenie objawów występuje w czasie odpoczynku, nocą, w cieple łóżka, a przede wszystkim na początku ruchu, jak również w czasie słotnej pogody, polepszenie natomiast- przez stały ruch i suche ciepło. Bryonia ma w swoim obrazie silne bóle stawów, pogarszające się przy najmniejszym ruchu. Skóra w okolicy stawów jest napięta, zaczerwieniona i gorąca. Chory odczuwa pragnienie, ma bóle głowy, może mieć zapalenie wątroby, woreczka żółciowego, również śluzówki żołądka. Innym lekiem stosowanym w leczeniu reumatyzmu jest Dulcamara. Stosuje się ją po narażeniu na działanie wilgotnego zimna. Bóle są ciągnące, rwące. Chorego boli kark, kręgosłup, głowa, odczuwa sztywność w stawach. Dolegliwości oczu oraz ze strony układu moczowego, jak również kaszel, to charakterystyczne objawy w obrazie Dulcamary. Podobnie, jak przy obrazie Rhus tox. polepszenie następuje przez ruch i suche ciepło.

sobota, 17 czerwca 2017

Wirusy, a cukrzyca

             Cukrzyca jest chorobą przemiany materii. W obecnych czasach można zaobserwować zwiększoną zapadalność na tą niebezpieczną chorobę. Pierwotnie dotyczy metabolizmu węglowodanów, a wtórnie tłuszczów i białek. Maja one obniżoną tolerancję na wprowadzone do ustroju węglowodany. Niezdolne są również do prawidłowego przetwarzania glukozy. Przyczyną cukrzycy jest niedobór lub brak aktywności insuliny. Insulina jest to hormon wysp trzustkowych, który jest wytwarzany w trzustce. Chorzy skarżą się na duże pragnienie, zwiększony apetyt z postępującym chudnięciem, wielomocz oraz świąd skóry. Są to objawy cukrzycy pierwotnej występującej głównie u dzieci i młodzieży. W tej cukrzycy występuje skłonność do kwasicy metabolicznej i śpiączki cukrzycowej. Cukrzyca wtórna występuje po przebyciu zapaleń trzustki, po jej chemicznym lub mechanicznym uszkodzeniu, a także w stanach nadczynności gruczołów, które wytwarzają hormony cukrzycorodne.  
             W zachorowaniu na cukrzycę pewna rolę może odgrywać wirus Coxsackie. Może on odpowiadać za ostre zapalenie trzustki. Możliwe, że jest też czynnikiem sprzyjającym powstaniu cukrzycy typu 1
                Dużym problemem w tej chorobie jest osłabienie i wyczerpanie. Dlatego też takie leki, które działają na trzustkę i maja w swym obrazie ogólne osłabienie i wyczerpanie są bardzo pomocne w leczeniu  tej cywilizacyjnej choroby. Lek Acidum sulfuricum, którego symptomem wiodącym są
trzęsienie się oraz stany osłabienia, a poza tym uczucie gorąca, zimny pot i napady potu kwaśnego i lepkiego jest odpowiednim lekiem dla chorych chorujących na cukrzycę na skutek zaawansowanego wieku. Również lek Lycopodium działający m. in. na trzustkę leczy cukrzycę samoistną. Ma w swoim obrazie świąd i ogólne wyczerpanie. Jeżeli cukrzycy towarzyszy spadek wagi, tłusta biegunka przy przewlekłym zapaleniu trzustki skutecznym lekiem może okazać się lek Jodum. Czasami cukrzycy towarzyszy dna moczanowa, bardzo pomocny wtedy będzie lek homeopatyczny Natrium sulfuricum.  Leki,  Uranium nitricum oraz Syzygium Jambolanum leczą podwyższony poziom cukru w moczu pierwszy lek, a podwyższony poziom cukru w moczu i krwi drugi. Poza tym Syzygium Jambolanum ma w swoim obrazie wielkie pragnienie tak charakterystyczne dla tej choroby, jak i osłabienie. Nie sposób nie wspomnieć o leku Phosphorus, który leczy ostre zapalenie trzustki, tym samym może nie dopuścić do powstania cukrzycy wtórnej. Lek Momordica balsamina, o którym wspominałam w poprzednim moim wpisie również poprzez działanie na enzymy trawienne przy schorzeniach trzustki może być pomocne w zapobieganiu cukrzycy. Niekiedy cukrzycy towarzyszą zmiany w C.U.N. Chorzy tacy są fizycznie i psychicznie wyczerpani, pocą się i wydalają jasny i bezbarwny mocz. Takim chorym ulgę przyniesie lek Acidum phosphoricum.
           

wtorek, 6 czerwca 2017

Choroby trzustki i zespół żołądkowo- sercowy, a nietolerancje pokarmowe

          Przez dłuższy czas nie pisałam, gdyż nie czułam się dobrze. Moja trzustka, również żołądek zostały bardzo "poszkodowane" z powodu jedzenia polędwiczek wieprzowych wędzonych dymami.
Zauważyłam już jakiś czas temu, że pomimo tego, że obecnie dużo mówi się o tym, jak bardzo szkodliwe są wędliny, które są dostępne w sklepach, szkodliwość ich jest wręcz znikoma w porównaniu  z wędlinami, które były wędzone w przeszłości metodą tradycyjną. Obecnie również czasami można gdzieś kupić takie wyroby, jakie robiono kiedyś. Jednak moim zdaniem nie powinny być dostępne w ogóle. Jeżeli ktoś ma dobre zdrowie, może na własną odpowiedzialność robić sobie grilla czy wędzić mięso w wędzarniach. W sklepach jednak, jeżeli się takie pojawią  w sprzedaży, powinny być ostrzeżenia w postaci widocznych dla oka napisów: produkty wędzone. Mąż mój bowiem kupił takie polędwiczki, o jakich wspomniałam  na początku tego wpisu, ugotowałam je i "w dobrej wierze jadłam" do kanapek. Za jakiś czas znowu kupił i znowu jadłam. Tak może było z cztery razy, trwało to chyba z pół roku, a może z osiem miesięcy. Czułam się coraz gorzej. Nie od razu mi przyszło do głowy, że mogą być odpowiedzialne za taki stan rzeczy polędwiczki. Mąż zapytał się w końcu i okazało się, że są wędzone. Nie tak łatwo zlikwidować skutki nietolerancji pokarmowej, próbowałam różnych leków homeopatycznych. Doszło jednak do tego, że poza dolegliwościami trawiennymi poczułam się tak, jakby moje serce postarzało się o 20 lat, ogromne zmęczenie, senność, trudności z wejściem na niedużą górkę, również mocne zawroty głowy, nie mówiąc o kolkowych bólach w okolicach żołądka i  jamy brzusznej. Czułam się również tak, jakbym była przeziębiona, jakbym miała założone zatoki. Obfita wydzielina spływała po tylnej ścianie gardła.
Dopiero lek Momordica balsamina leczący organy nadbrzusza, jelito cienkie, jak również regulujący działanie enzymów trawiennych spowodował ustąpienie tych objawów, które powstały z powodu jedzenia tych nieszczęsnych polędwiczek. Teraz rozumiem to, o czym czytałam kiedyś w jednej ze swoich mądrych książek. Pisano w niej bowiem, że mieszkańcy wsi właśnie ci, którzy raz na jakiś czas zabijali świnkę, robili własne wyroby wędliniarskie, bardzo często mieli problemy z żołądkiem.
Niektórzy z nich zapadali nawet na raka tego delikatnego narządu.

czwartek, 11 maja 2017

Zwichnięcie stawu skokowego

          Dzisiaj chciałabym opowiedzieć, jak pomogłam sobie w wyleczeniu ostrego stanu zapalnego stawu skokowego. Jak już wskazuje tytuł mojego posta, ten stan zapalny został spowodowany wcześniejszym zwichnięciem, do którego doprowadziła nieumiejętna pozycja klęcząca. Jakoś tak dziwnie wykrzywiła mi się stopa podczas klęczenia, że stało się.... Poczułam ból niesamowity, pojechałam do kręgarza, bardzo zaufanego zresztą, który nigdy nikomu nie zrobił żadnej krzywdy.
Jednak stanu zapalnego nie uniknęłam. Może nie byłam zupełnie zdrowa i dlatego była taka reakcja organizmu. W każdym bądź razie ból był bez przerwy, nie ustępował ani na chwilę. Kiedy skakałam na jednej nodze do łazienki, to prawie traciłam przytomność z powodu wysiłku i bólu. Okazało się, że mam gorączkę. Na prawdę nie było wiadomo, co ze mną robić. Była u mnie pewna osoba, która zajmuje się takimi powikłaniami, ale rozłożyła bezradnie ręce. Myślałam więc intensywnie, jak mogłabym sobie pomóc, ale nie było to łatwe, bo jak może leczyć się sama tak bardzo chora osoba.
Takie zwykłe leki, jak Arnika, Ruta czy nawet Symphytum okazały się zupełnie nieskuteczne, chociaż teoretycznie stosuje się je po zwichnięciach.  
          Sugerując się faktem, że w obrazie leku Lachesis ucisk, dotyk i gorąco pogarszają stan zdrowia, a tak było właśnie u mnie, zaaplikowałam sobie ten lek homeopatyczny. Upłynęło nie więcej, jak 10- 20 min, a ja uzmysłowiłam sobie, że nie czuję już bólu nogi. Piszę "nogi", gdyż miałam wrażenie, że od tego stawu skokowego boli mnie cała noga, najwidoczniej ból promieniował. Ból ustąpił tak szybko, że zwątpiłam, która to była chora ta noga, prawa czy lewa. Jeszcze nie dowierzałam, dotykałam, uciskałam, a tu nie czuję nic. To była naprawdę super sprawa, nie do uwierzenia.
         Jak jesteśmy już przy sprawach ruchowych, to nadmienię jeszcze o jednej sytuacji, która również spędzałaby mi sen z oczu, gdybym sobie nie pomogła. Ciągnęłam sanki z moimi bliźniaczkami i nagle poczułam ból gdzieś w nodze, dokładnie już nie pamiętam, w którym miejscu. Ponieważ zrobiło mi się to nagle, wzięłam lek Aconitum, po dwóch, trzech godzinach pod moim językiem "wylądowały" granulki Arniki, bowiem po pierwszym leku stan się poprawił, ale nie było jeszcze zupełnie dobrze i nic już się więcej nie zmieniało. Arnika dokończyła to, czego nie skończyło Aconitum.
Efektem było to, że bardzo szybko zapomniałam, że w ogóle mi coś było.

środa, 3 maja 2017

Sącząca się wydzielina z kończyn dolnych czy to na pewno skutek niewydolności krążenia?

                   Moja 80- letnia mama od lat leczyła się bezskutecznie lekami chemicznymi  na nadciśnienie.  Regulowała to nadciśnienie lekami homeopatycznymi, różnymi na poszczególnych etapach życia, zmienianymi w zależności od przyczyny jego wystąpienia. Kierowałam tym leczeniem przez lata, najpierw zalecałam odpowiednie leczenie w rozmowach telefonicznych. W późniejszych latach, kiedy mama już zamieszkała u mnie miałam ułatwione zadanie. Wiele razy mama była hospitalizowana z powodu migotania przedsionków.  Poza lekami, które jej zalecano, a które nie były skuteczne, stosowano Heparynę, czasami zastrzyki przeciwko miażdżycy podawane do brzucha. Jednak dopiero indywidualnie dobrany lek homeopatyczny, przerywał to nieszczęsne migotanie przedsionków. Piszę "nieszczęsne", gdyż każde takie migotanie bardzo osłabiało moją mamę. W czasie jego trwania  następuje bowiem upośledzenie krążenia. Najgroźniejszym powikłaniem tego stanu jest tworzenie się zakrzepów w przedsionkach wskutek zwolnionego prądu krwi. 
                           Nic więc dziwnego, że kiedy pojawiła się u mamy sącząca się wydzielina z kończyn dolnych, lekarz prowadzący leczenie mojej mamy uznał, że jest to skutek niewydolności krążenia. Chciałabym zaznaczyć, że wydzielina była bardzo obfita, bardzo utrudniała życie mojej mamie, przeciekała przez bandaże, często trzeba było je zmieniać. Jednak nie mogłam się zgodzić z diagnozą lekarza, chociaż bardzo go szanowałam. Zauważyłam bowiem, że zanim pojawiła się ta wydzielina z kończyn dolnych, moja mama bardzo mocno drapała nogi, aż do krwi. Wskutek osłabionego krążenia, ale jeszcze nie była to niewydolność nogi  bardzo mamę swędziały. Założyłam więc, że jest to wydzielina bakteryjna i skierowałam leczenie na tę chorobę, na zapalenie skóry.  Kiedy próbowałam zasugerować lekarzowi, że jest to najprawdopodobniej  zapalenie, stanowczo zaprzeczył. Wiem na pewno, że nie udałoby mi się wyleczyć tego schorzenia, gdyby było ono skutkiem niewydolności krążenia. Koleżanka opiekująca się starszymi ludźmi zagranicą wie że taka wydzielina towarzyszy chorym do końca życia. Potwierdziła to również zaprzyjaźniona  dr Homeopata. Nie muszę chyba pisać, jaka wielka była  radość moja  i całej rodziny, najbardziej jednak mamy, kiedy skóra zagoiła się zupełnie. Stosowałam leki homeopatyczne , jakie stosuje się przy ropnych bakteryjnych zapaleniach. Były to na pewno: Hepar sulfuris, nozod Pyrogenium, Silicea. Nie pamiętam, czy podawałam Mercurius solubilis. Wiem na pewno jednak, że zakończyłam leczenie Phosphorus-em
                       Tak wielkie są możliwości leczenia homeopatycznego. Moja mama zachowała komfort życia, do końca życia chodziła bez żadnych bandaży, a lekarz, który widział, że zmiany cofnęły się  nie powiedział dosłownie nic. Dodam tylko, ale to już chyba samo z siebie wynika, że leczenie mamy prowadziłam w czasie, kiedy była hospitalizowana.

poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Profilaktyka chorób infekcyjnych

                Dzisiaj jeszcze raz wspomnę o infekcjach, jest to bowiem, poza zachowaniem spokoju, stosowaniem rozsądnej diety, sprawa, moim zdaniem, jedna z najważniejszych mających wpływ na nasze zdrowie. Niedoleczone infekcje ciągną się za nami latami, chociaż nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę. W tym miejscu chciałabym opisać, w jaki sposób usiłowałam uniknąć chorób infekcyjnych u moich córek. Kiedy chodziły do przedszkola- zerówki, miały, jak każde dziecko, kontakt z chorymi rówieśnikami. Ciągle " łapały" infekcje. Pewnie są też alergiczkami, gdyż po przebiegnięciu kilku metrów w okresie wiosennym prawie natychmiast miały katar, a  następnego dnia już dołączał się kaszel z dusznością. Chcąc uniemożliwić rozwinięciu się infekcji po kontaktach z chorymi koleżankami, po przyjściu do domu, w celu oczyszczenia nosogardzieli z wirusów, płukały nos wodą z solą i wypluwały ją ustami. Bardzo chciały chodzić do zerówki, więc robiły to bardzo chętnie. Robiłam to z głębokim przekonaniem wierząc, że osiągnę upragniony cel, tzn.że ograniczę u nich występowanie infekcji do minimum. Niestety, nie udało się. Wirusy, alergeny pewnie też dostawały się do ich organizmu oczami. Właśnie od oczu wtedy zaczynały się u nich dość poważne infekcje. Oczy robiły się całe czerwone, jak u królika. Uświadomiłam sobie wtedy, że muszę coś zrobić z tymi niekończącymi się infekcjami, coś bardziej radykalnego, bo w przeciwnym razie się wykończę. Prawie ciągle były chore, najpierw jedna, potem druga. Druga z bliźniaczek chorowała zawsze z opóźnieniem, więc za każdym razem łudziłam się, że nie zachoruje. Jednak u niej  infekcja pojawiała się później, ale trudniej było ją wyleczyć.  Leczyłam obie córki starannie dobranymi lekami homeopatycznymi. Pomimo tego, że obie były wyleczone i naprawdę doleczone, a  infekcja zeszła z organizmu tak, jak powinna-  nosem, znowu szybko były ponownie chore.
                 W tym miejscu wspomnę o leczeniu krzemem. Dr Rybczyński ten super homeopatyczny roztwór alkoholowy aktywnego krzemu nazwał preparatem ANRY. Preparat ten wzmaga odporność organizmu, dlatego też leczy wiele chorób łącznie z nowotworami. Nie będę rozpisywać się na ten temat, gdyż każdy może przeczytać o tym w internecie. Wspomnę tylko, że podałam ten preparat córkom i dzięki niemu właśnie przestały tak bardzo chorować. Od momentu, kiedy zażyły preparat ANRY infekcje przestały schodzić do oskrzeli, zostały wyeliminowane duszności. Oddaliło się zagrożenie astmą. Dziewczynki  po prostu chorowały już  tylko wtedy, jak się ewidentnie przeziębiły, czy zaraziły, np. grypą. Na pewno krzem nie wyeliminował całkowicie chorób z ich życia, jednak leki homeopatyczne od tej pory były bardziej skuteczne w ich leczeniu, a infekcje z oskrzeli przeniosły się wyżej. Teraz problem, jeżeli się pojawiał, to był z gardłem, a chyba lepiej jest chorować na zapalenie gardła, niż na zapalenie oskrzeli. Wiem, najlepiej jest w ogóle nie chorować, ja też tak bym chciała. Chciałabym tylko przestrzec, że jeżeli ktoś zdecyduje się zażyć ten krzem- ANRY, lub podać go dziecku, to musi liczyć się z tym, że organizm będzie się oczyszczać z toksyn bakteryjnych, więc najprawdopodobniej będzie gorączkował i w ogóle u takiego chorego mogą w okresie pół roku od zażycia krzemu wystąpić objawy grypy. Choroby, które zostały stłumione antybiotykami mogą leczyć się w taki sposób, że będą ponownie ropiały. Z tym niejeden rodzic może mieć problem, gdyż już słyszymy, co będzie mówił na ten temat lekarz. Na pewno przepisze antybiotyk, a należałoby go jak najbardziej uniknąć. Owszem, może zdarzyć się sytuacja, że nie będzie wyjścia i trzeba będzie go podać choremu, ale tylko w ostateczności. Nie chciałabym jednak brać odpowiedzialności za te rady, każdy będzie musiał sam podjąć decyzję w tej sprawie, ewentualnie poradzić się kogoś kompetentnego.

środa, 19 kwietnia 2017

Leczenie niestrawności

                        Nieprzypadkowo piszę o niestrawności właśnie w tym okresie, chociaż problem ten jest obecny w życiu ludzi (również dzieci) nie tylko w czasie świąt, ale także może mieć miejsce każdego dnia. Chciałabym opisać pokrótce działanie kilku leków homeopatycznych stosowanych najczęściej w takich sytuacjach, a także wspomnieć o swoich doświadczeniach związanych z tym problemem. Bardzo ważnym lekiem, który podajemy zarówno dzieciom, jak i dorosłym w przypadku niestrawności spowodowanej zjedzeniem zbyt dużej ilości pożywienia, bez względu na to, jakiego jest Antimonium crudum. W obrazie tego leku język obłożony jest grubym białym nalotem. Pacjent, który go potrzebuje często przejada się, to taki żarłok, którego żołądek nie może poradzić sobie z dostarczanym mu w nadmiarze jedzeniem. Niekiedy też leku tego można potrzebować w ostrych stanach chorobowych, takich jak np. grypa żołądkowa. Pacjentowi w obrazie Antimonium crudum odbija się, a natychmiast po jedzeniu może wymiotować, chociaż nie zawsze. Chory taki ma wzdęcia. Biegunka może występować na przemian z zaparciem. Z takich poważnych chorób lek ten może być pomocny w leczeniu wrzodziejącego zapalenia jelita grubego.
                       Następnym lekiem bardzo ważnym w leczeniu niestrawności jest Pulsatilla. Nigdy nie wspominałam o tym leku wcześniej, chociaż stosuje się go z powodzeniem u osób- dzieci, które lubią się przytulać. Są łagodne, nieśmiałe, niezdecydowane i trochę płaczliwe. Leczy katary, kaszle, zapalenie powiek z największym powodzeniem u takich właśnie osób. Ja dzisiaj jednak chciałabym napisać o niestrawności, która jest związana z zaburzeniami wątroby i związanym z nią złym wydzielaniem żółci. Język w obrazie tego leku również pokryty jest nalotem, chory ma nieprzyjemny smak w ustach. Jednak i w tym przypadku, podobnie, jak w przypadku Antimonium crudum jest sam sobie winien. Zjadł bowiem obfity, ciężkostrawny posiłek taki, jak lody, ciastka z kremem czy boczek, a często zjadł to wszystko naraz i może coś jeszcze. Jeżeli u takiego chorego wystąpi biegunka, to każdy stolec może wyglądać inaczej. Objawy chorób u takich chorych bowiem cechuje zmienność, ale zawsze spowolnione jest trawienie, a chory może mieć uczucie " kamienia w brzuchu", któremu towarzyszą wzdęcia. Muszę w tym momencie wspomnieć o swojej córce, która miała kilka lat, kiedy dostarczyła mi dużych emocji związanych z przewodem pokarmowym. Czasami i w tym wieku tracimy kontrolę nad dziećmi i nie do końca wiemy, ile dziecko zjadło. Dzieje się tak wtedy, kiedy sami się nimi nie opiekujemy przez całą dobę albo, kiedy np. przyjdą goście również z małymi dziećmi, a dzieci bawią się w  innym pokoju. Pamiętam tylko tyle, że usiadła na tapczanie i nie ruszała się w ogóle, widziałam,że bardzo cierpi, chociaż nic ją nie bolało. Dopytywałam się, co jej jest chcąc ustalić jakieś leczenie, no i w końcu dowiedziałam się, że nie chce jej się odbić. Naprawdę przestraszyłam się nie na żarty. Podałam jej właśnie lek Pulsatilla, no i dosłownie po chwili dziecku odbiło się i poszło się bawić. Wspomnę jeszcze, że to ta z bliźniaczek, która zjadła karmę dla psa, kiedy byliśmy z całą rodziną u jednej z moich koleżanek. Nie byłoby może w tym nic dziwnego, gdyby nie poczęstowano nas tam niczym, a było wprost przeciwnie. Koleżanka "przeszła samą siebie" i na stole było prawie wszystko. Do dzisiaj śmiejemy się, kiedy wspominamy to zdarzenie, tym bardziej, że nic jej wtedy się nie stało.                 
  Pisząc o niestrawności, nie mogę nie wspomnieć o leku  Nux Vomica. Na pewno niejeden cierpiący na nią dojdzie do wniosku, że jest to lek właśnie dla niego. Jest to bowiem lek przeznaczony dla osób, którzy prowadzą nowoczesny styl życia. Tacy ludzie ciągle się śpieszą, raczej nie uprawiają sportu i mają tzw. "chorą ambicję". W końcu zachorują, gdyż mało śpią i ciągle mają jakieś stresy, którymi są osłabieni. Są ciągle rozdrażnieni i skorzy do kłótni. Przy problemach żołądkowych odczuwają mdłości. Cierpią na nadkwasotę i mają brzydki zapach z ust oraz obłożony język. Jeśli chodzi o sprawy jelitowe, to mogą odczuwać parcie, ale często bez wypróżnienia. W stolcach może pojawić się krew. Jest to lek, który działa zarówno na żołądek i jelita, jak i też na wątrobę i woreczek żółciowy. Jeżeli komuś nie może się odbić, to również może okazać się bardzo pomocny, gdyż działa na system nerwowy. Wiadomo, że najlepiej nie pić za dużo alkoholu, ale jeżeli już komuś się to przytrafiło i czuje się delikatnie mówiąc niekomfortowo to proszę sięgnąć właśnie po lek Nux vomica. Również, jeżeli ktoś nadużywa leków może okazać się bardzo pomocny. Myliłby się ktoś, kto uważa, że jest to lak przeznaczony tylko dla dorosłych. Tak, jak Antimonium crudum, tak też Nux vomica podaje się również dzieciom, którzy cierpią na niestrawność wynikającą z przejedzenia się. Stolce u takich pacjentów są luźne na zmianę z zaparciami.      

poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Skutki stanów emocjonalnych

              W poprzednim wpisie potwierdziłam ogólnie przyjętą zasadę: "w zdrowym ciele zdrowy duch". Wspomniałam, jakie cechy psychiczne poszczególnych leków homeopatycznych pojawiają się u poszczególnych pacjentów po zachorowaniu. Jednak nie zawsze chcemy sugerować się w doborze leku stanem psychicznym pacjenta, chociaż jest to bardzo istotna informacja.
                Dzisiaj z kolei chciałabym przybliżyć informacje o tym, jakie stany chorobowe mogą być skutkiem różnych stanów emocjonalnych człowieka.
                 Dolegliwości spowodowane silnymi emocjami takimi, jak strach, trema, a nawet samo już przewidywanie kłopotów dobrze leczy lek  Gelsemium.  Również szok i zawstydzenie może spowodować stan chorobowy, w którym bardzo pomocny może okazać się ten lek homeopatyczny.
Bardzo zastanawiające jest, że z powodu emocji może wywiązać się grypa, jak również porażenie zwieraczy i wraz z nim mimowolne oddawanie kału czy moczu. Swojej mamie często lekiem Gelsemium leczyłam nadciśnienie, na które nie pomagały żadne leki chemiczne.
                 Innym lekiem leczącym skutki emocji takich, jak przestrach, gniew, złość, a nawet uczucie zazdrości jest Apis. Moja córka, będąc z nami z wizytą u znajomych, spadła ze stołeczka i bardzo się przestraszyła, miała bowiem dopiero dwa lata. Noga w kostce została lekko zwichnięta, ale stało się coś jeszcze gorszego. Kiedy wracaliśmy samochodem do domu, poprosiła o "siusiu", mąż zatrzymał się, a tu zrobił się problem- córka nie mogła oddać moczu. Dojechaliśmy do domu, a sytuacja była bez zmian, godzina ok. 23. 00. Intensywnie myślałam, co zrobić, nie bardzo chciałam wzywać pogotowie.
Wtedy przypomniałam sobie zdanie z pewnego poradnika homeopatycznego: "Zatrzymanie lub zaleganie moczu dobrze leczy Apis". Bez wahania rozpuściłam dwie granulki w gorącej przegotowanej wodzie i podałam lek córce. Naprawdę kilka minut czekałam, żeby Apis zadziałał i córeczka długo siusiała. Nie muszę pisać, jaką ulgę odczuliśmy wtedy z mężem. Nie będę dużo pisała o tym leku, wspomnę jeszcze tylko, że w jego obrazie jest nagle pojawiające się opuchnięcie, w związku z czym również Apis odegrał dużą rolę w leczeniu nadciśnienia i chorego serca mojej mamy.
          Następnym bardzo ważnym lekiem, jak ja to nazywam emocjonalnym, jest Natrium muriaticum. Objawy występują po stracie bliskiej osoby, odrzuceniu, nieodwzajemnionej miłości czy też po naganie.  W ogóle każde smutne wydarzenie, a zwłaszcza namnożenie się takich sytuacji może spowodować chorobę łącznie z astmą, nerwicą wegetatywną, depresją czy też chorobami skórnymi takimi, jak egzema, pokrzywka, łojotok, trądzik. Wysuszenie błon śluzowych jest w obrazie tego leku regułą. Tacy pacjenci mają często opryszczkę i popękane wargi.
Ileż dzieci, młodzieży przeżywa takie sytuacje: odrzucenie przez rówieśników, porzucenie przez dziewczynę czy chłopaka, chociaż nie każdy taką sytuację przeżywa w jednakowy sposób.
                Dużym błędem byłoby pominięcie leku o nazwie Staphysagria. Rysem wiodącym tego leku jest podatność na zranienie uczuć. Jest to lek wskazany dla osób, które zostały kiedyś potraktowane z brakiem szacunku. W związku z tym pozostają wrażliwe na uraz psychiczny. Staphysagria jest lekiem konstytucjonalnym zalecanym w wysokiej potencji w celu wzmocnienia siły życiowej pacjenta.
Jest lekiem, który może dobrze leczyć jęczmienie, zapalenie gruczołów łzowych, jak również podrażnienie pęcherza po współżyciu płciowym.
               Prawie każdy lek homeopatyczny ma jakiś obraz psychiczny, jest charakterystyczny dla osób o określonym wyglądzie czy z jakimiś cechami charakteru tak, jak np. Bryonia, która leczy prawie wszystko, ale najbardziej skuteczna jest dla osób, którzy mają obsesję na punkcie swojej pracy. Pacjent w obrazie tego leku nie znosi rozmów, obawia się o swoja przyszłość, jest wybuchowy i drażliwy. Kiedy jednak dziecko czy dorosły ma kaszel suchy, w czasie którego trzyma się za pierś, gdyż boli go klatka piersiowa przy głębokim wdechu, nie należy długo się zastanawiać, jaki obraz psychiczny ma ten chory, lecz podać lek Bryonia. Ciągła potrzeba wykonania głębokiego wdechu, co prowadzi do kolejnego napadu kaszlu jest bardzo charakterystyczna dla tego leku.      

wtorek, 28 marca 2017

Obraz psychiczny choroby

                   Przy ustaleniu leczenia homeopatycznego należy brać pod uwagę:  symptomy wiodące,  to inaczej oznaki choroby, będące na pierwszym planie. Bardzo ważne są modalności- to z kolei szczególne okoliczności obrazu choroby. Bierzemy je pod uwagę przy doborze leków. Personotropia odnosi się natomiast do pewnych cech fizyczno- psychicznych, które posiadają chorzy, którym lek może pomóc.
                   Ja chciałabym dzisiaj skupić się na obrazie psychicznym pacjenta. Bardzo często nie jest doceniane psyche, czyli nerwowe i duchowe cechy pacjenta, przy których wskazany jest konkretny lek homeopatyczny. Mogę tutaj posłużyć się moim doświadczeniem, które zdobyłam w leczeniu córek, męża, mamy...Z tymi osobami mieszkam, ewentualnie mieszkałam, dlatego miałam okazję zaobserwować ich zachowanie. Prawie zawsze pierwszą przyczyną, dla której pytam się bliskich, jak się czują, czy ich coś boli, jest ich inne zachowanie. Często jest to drażliwość, nadwrażliwość i skłonność do gwałtownych reakcji. Cechy te są charakterystyczne dla leku Hepar sulfuris. Mobilizuję się wtedy i zaglądam córce do gardła, przeprowadzam z nią wywiad, tzn. dopytuję się o to, czy spociła się, czy przebywała w przeciągu...Naprawdę rzadko nie miałam racji, prawie zawsze okazywało się, że miała "100 powodów" do złapania infekcji. Pytam też o to, kiedy dana sytuacja miała miejsce, bo i ta wiedza pomaga podjąć decyzję odnośnie leczenia homeopatycznego. Zawsze okazuje się, że owszem, boli ją gardło, ale w natłoku obowiązków zupełnie o tym zapomniała, poza tym ścieka jej po tylnej ścianie gardła. Pomimo tego, że obraz psychiczny wskazuje na Hepar sulfuris, nie zawsze podaje się go na początku choroby, ale o tym już pisałam w poprzednich postach. Najprawdopodobniej będzie jednak potrzebny w późniejszym okresie leczenia.
  Pacjent potrzebujący leku Mercurius solubilis może być złośliwy i odczuwać lęk. Na pewno będzie niespokojny i popędliwy. Będzie zawsze gdzieś się spieszył. Chcę tylko zaznaczyć, że w przypadku, kiedy chory już był leczony innymi nietrafionymi lekami, obraz psychiczny może być nieco zmieniony.
  Bardzo ciekawy jest obraz psychiczny leku Arsenicum album. Podobnie jak Mercurius solubilis jest niespokojny i lękliwy, podobnie jak Hepar sulfuris jest drażliwy. Osoby potrzebujące tego leku są  przeważnie obowiązkowe, wręcz pedantyczne. Chociaż czują się zmęczone, nie będą odpoczywać, dopóki w ich otoczeniu nie będzie porządku. Jednak mogą być pacjentami męczącymi i kłótliwymi.
  Jeszcze wspomnę o leku Lachesis, który jest bardzo gadatliwy, ale też zazdrosny i podejrzliwy. Często ma wrażenie, że w jego żyłach zamiast krwi krąży trucizna Jest również niespokojny i wylękniony. Najdziwniejsze jest jednak to, że ma ostry stan zapalny, a chce mu się rozmawiać.
  Nie sposób nie wspomnieć o leku Phosphorus, który jest towarzyski, nie jest mu obojętne, czy ktoś go lubi, czy nie. Nie znosi samotności, a boi się nieokreślonych wydarzeń w przyszłości, duchów, piorunów, wody. Ma zmienne nastroje i upodobania oraz posiada słabą sprawność manualną.
   To są tylko przykłady tego, jak mogą zachowywać się nasi chorzy. Pewne jest jednak to, że kiedy widzimy wyraźną zmianę w zachowaniu  naszych bliskich, powinniśmy się nie tyle zaniepokoić, co zastanowić, jaka może być tego przyczyna.

wtorek, 21 marca 2017

Leczenie infekcji- ciąg dalszy

                         W dwóch ostatnich postach, w których pisałam o leczeniu kaszlu, krztuśca, chorób gardła nie wspomniałam jeszcze o leku Silicea. Jest to kolejny lek, w którego obrazie są powiększone węzły chłonne. Symptomami wiodącymi tego leku jest wyczerpanie nerwowe, przewlekłe stany ropne oraz skłonność do nadmiernego pocenia się. Kaszel w obrazie tego leku jest aż do granicy wymiotów, chory krztusi się i dławi. Lekiem tym można leczyć zarówno anginę, kaszel łącznie z zapaleniem oskrzeli, jak i zapalenie zatok. Ponieważ jest to lek, który działa na tkankę łączną leczymy nim krzywicę, zapalenia skóry, osłabienie kości, jak też chroniczny reumatyzm. Kaszel w obrazie Silicei pogarsza mówienie, zimne napoje oraz pozycja leżąca. Kiedy chory, który potrzebuje tego leku przebywa w przeciągu, wilgoci czy na zimnym powietrzu, bardzo szybko " łapie infekcję". Napisałam w cudzysłowie, ponieważ pacjent taki jest już od dłuższego czasu niedoleczony. Przeważnie zalecono już mu kilka leków takich, jak  Hepar sulfuris czy  Mercurius solubilis, ewentualnie jeszcze jakiś inny, które to leki nie przyniosły oczekiwanego rezultatu. Nierzadko też chory taki leczony był wielokrotnie i bezskutecznie antybiotykami. Dopiero Silicea szczęśliwie doprowadza takiego pacjenta do wyleczenia. Ponieważ w obrazie tego leku jest brak witalności, po wyleczeniu nią poprawia się ogólna odporność organizmu.
                          W leczeniu chorób przewlekłych bardzo ważna jest też kolejność podawanych leków, o czym pisałam już w poprzednim poście dotyczącym leczenia anginy. Wtedy to mojej córce nie pomógł zalecony Mercurius solubils, a lek Lachesis podany wcześniej przed nim utorował drogę do wyleczenia. Po podaniu tego leku odczekałam dobę i ponownie podałam córce Mercurius solubilis, który już wyleczył anginę u mojej córki.
                          Bardzo ważnym lekiem stosowanym w leczeniu chorób przewlekłych jest Sulfur jodatum. Lek ten może sam wyleczyć dany przypadek albo utoruje drogę do wyleczenia lekom podanym wcześniej lub tym, które będą podane później. Jest to bowiem podstawowy środek przy braku reakcji organizmu na bodźce lecznicze. Obrazem tego leku jest chroniczny przerost migdałków z przerostem szyjnych węzłów chłonnych, drapiący gęsty katar, męczący kaszel, jak też artrozy oraz trądziki, egzemy i liszaje.
                           Na koniec mojego postu chciałabym jeszcze opisać przypadek wyleczenia mojej córki z anginy. Bardzo chciałam uniknąć antybiotyku, gdyż po nim córka "błyskawicznie" znowu była chora. Podałam jej Mercurius solubilis. Wszystko bowiem wskazywało na to, że właśnie ten lek był jej potrzebny: powiększony obłożony język, cuchnący oddech i pot, jak też pogorszenie dolegliwości nocą. Niestety lek ten nie przyniósł oczekiwanej poprawy. Zaczęłam więc czytać wszystkie materiały, którymi wówczas dysponowałam. Chciałam zaznaczyć, że w leczeniu homeopatycznym dopiero "raczkowałam". Natknęłam się na opis leku Silicea.  Kiedy przeczytałam zdanie: działa w przypadkach ropnych procesów trudno poddających się leczeniu; objawy: małe, lekko ropiejące...wszystko zrobiło się dla mnie jasne. Nigdy wcześniej nie leczyłam jeszcze nikogo tym lekiem, ale miałam go na szczęście  w domu. Lek był w kropelkach w niskiej potencji, więc podałam go kilka razy. Kiedy po kilku godzinach potarłam ropę na migdałku córki patyczkiem umoczonym w spirytusie, ta natychmiast odpadła.Wcześniej przed podaniem tego leku ropa mocno trzymała się migdałka. Gorączka, również spadła, a ja czułam się bardzo usatysfakcjonowana, że uniknęłam antybiotyku w leczeniu córki.

czwartek, 16 marca 2017

Choroby gardła, angina, leczenie homeopatyczne.

                    Kto z nas nie zna uczucia kluchy w gardle, pieczenia, suchości, kłucia czy po prostu bolesności gardła. Kiedy zmianom chorobowym w obrębie całego układu limfatycznego gardła towarzyszy ostre zapalenie migdałków podniebiennych oraz gorączka, dreszcze, bóle przy połykaniu, to mamy do czynienia z anginą. Rozróżniamy anginę nieżytową, grudkową i zatokową. Te trzy rodzaje różnią się wyglądem migdałków.
                Pierwszy rodzaj anginy zwanej nieżytową charakteryzuje się tym, że migdałki są rozpulchnione, obrzmiałe i przekrwione. Tutaj sprawdzają się takie leki, jak Bellaadonna- gardło i migdałki są żywo czerwone. Taki stan zdarza się na początku choroby i przebiega bez procesu ropnego. W przypadku obrzęku występującego wokół powiększonych migdałków podaje się choremu Apis. Dobrze jest podawać te dwa leki naprzemiennie.
                   W anginie grudkowej migdałki są podobne do migdałków, które towarzyszą anginie nieżytowej, ale mają drobne żółtawe naloty na ich powierzchni. Kiedy gardło już jest ciemnoczerwone, a ból promieniuje z migdałków do uszu, migdałki są  pokryte małymi białymi nalotami, chory zmuszony jest ciągle przełykać, gdyż ma uczucie "obcego ciała gardła" należy leczyć dziecko (dorosłego również) lekiem Phytolacca. Często u tego samego chorego gardło jest na początku infekcji żywo czerwone, a w późniejszym czasie ciemnoczerwone. Może też być purpurowe, prawie sine. Chory również ma uczucie "kluchy" w gardle, węzły chłonne w obrębie szyi są obrzmiałe, ból także promieniuje do uszu. Podaje się wówczas Lachesis. W obrazie tego leku, jeżeli pojawia się kaszel, to jest płytki, z uczuciem okruszka w gardle.Często kaszel ten wywołuje duszność. Lachesis jest lekiem, który likwiduje bardzo poważne stany zapalne. Moja córka zachorowała na anginę, poradzono mi, abym podała jej lek Mercurius solubilis. Celowo nie wspominałam jeszcze o tym leku  w poprzednim poście, w którym pisałam o kaszlu, krztuścu, chociaż w obrazie tego leku występuje kaszel zarówno suchy, jak i chrapliwy, wywołany uczuciem łaskotania w gardle. Lek ten początkowo nie przyniósł oczekiwanych rezultatów, postanowiłam spróbować więc własnych sił i, kiedy zauważyłam, że gardło córki jest prawie sine, nie pytając nikogo o zdanie, podałam jej Lachesis. Ból gardła u córki pogorszył się, zaczęła go odczuwać bardziej intensywnie, ale, kiedy zajrzałam jej do buzi, zobaczyłam, że cała " siność" gardła zniknęła, ale powiększyła się ropa na migdale. Dopiero wtedy lek Mercurius solubilis "zrobił swoje". Córka była wyleczona. Mercurius solubilis działa jak antybiotyk, leczy stany ropne, owrzodzenia gardła i migdałków. W obrazie tego leku węzły chłonne są powiększone, a gardło jest suche i bolesne, występuje uczucie kłucia, pieczenia i drapania oraz częste przełykanie, nasilające ból gardła. Bardzo ważnym objawem jest powiększony, obłożony język oraz cuchnący oddech i pot.
 Kiedy choroba jest jeszcze w początkowym stadium, pomimo tego, że jest już ropa na migdale, język jest obłożony i poda się Mercurius, może wystąpić pogorszenie. Często pojawia się wtedy suchy kaszel, bardzo uciążliwy, taki jaki towarzyszy zapaleniu tchawicy, pogorszenie jest takie, że nie można go nie zauważyć. Pogorszenie takie może wystąpić również po podaniu leku Hepar sulfuris, który również leczy stany ropne i ma w swoim obrazie powiększone węzły chłonne.  Dla tego, który leczy wtedy chorego jest to znak, że należy dać inny lek, jeszcze raz należy przeanalizować objawy i modalności występujące w chorobie. Często wtedy może być potrzebny Rhus tox, Bryonia czy Drosera... Również lek Arsenicum album leczy stan zapalny gardła, czasem z owrzodzeniami.
                     Nie napisałam jeszcze nic o anginie zatokowej, w której naloty są większe, białawe, pokrywają niekiedy cały migdałek, wtedy należy jednak poradzić się lekarza. Niekiedy leki, o których pisałam w poście poświęconemu leczeniu szkarlatyny mogą wyleczyć i taką anginę, a czasami jest już za późno i niezbędny jest antybiotyk, gdyż najprawdopodobniej angina została "przechodzona", po prostu nie zauważyliśmy wcześniej, że dzieje się coś niedobrego z gardłem. Ja kiedyś miałam trudności z wyleczeniem tej choroby i jedna dawka leku homeopatycznego Echinacea spowodowała, że leki, które podałam wcześniej w końcu zadziałały i byłam zdrowa.
                       Ten post jest wyjątkowo długi, no ale niech tak będzie, jeżeli chociaż trochę mogę w ten sposób pomóc. Każdy na pewno wie, że bardzo ryzykowne jest "chodzić" z niewyleczoną anginą, spowodować ona bowiem może poważne powikłania takie, jak ostre zapalenie stawów, mięśnia sercowego czy kłębuszków nerkowych.   

sobota, 11 marca 2017

Homeopatyczne leczenie krztuśca, zapalenia tchawicy, kaszlu.

                     Nie zaszczepiłam swoich bliźniaczek. Kiedy zachorowały na krztusiec i nie mogłam sobie poradzić z ich nieustannym kaszlem, dopadały mnie wątpliwości, czy na pewno dobrze zrobiłam.To był jedyny moment mojej niepewności. Zawiodło mnie wtedy wiele leków homeopatycznych, zawiodły antybiotyki. Doradzono nam, żeby jeździć z dziećmi do stadniny koni, tam dziewczynki miały wdychać zapach amoniaku, który wydobywał się z odchodów koni. Niestety i to okazało się nieskuteczne. Dopiero lek Kalium carbonicum zakończył tę ciężką chorobę. Pani doktor, która bardzo jest przeciwna szczepieniom (ma wiele przykładów na to, jak bardzo mogą one zaszkodzić, nawet wtedy, gdy rodzicom wydaje się, że wszystko jest w porządku), bardzo szybko rozwiała moje wątpliwości. Pewna była tego, że dziecko, które zachoruje na krztusiec, negatywnie zareagowałoby również na szczepionkę. Są bowiem osoby wrażliwe na pałeczkę Bordetella pertusis, która to wywołuje ostre zakażenie układu oddechowego. Podobne objawy chorobowe mogą być związane z zakażeniem wywołanym przez Bordetella parapertusis, a także przez adenowirusy.
                        Bardzo dużo jest leków homeopatycznych, które mogą wyleczyć kaszel towarzyszący tej chorobie (pomijam oczywiście fazę kataralną z nieżytem nosa i spojówek). Nie będę tutaj wymieniać tych leków, gdyż u każdego dziecka może być to inny kaszel. Może być wywołany przez mówienie, śmiech z uczuciem piórka lub okruszka w gardle i krtani, a może też być wywołany przez zimno, jak również może to być kaszel, który występuje natychmiast po obudzeniu, z lepkim przezroczystym, ciągnącym się śluzem. W tym ostatnim opisanym przeze mnie przypadku bardzo skuteczny może okazać się Coccus cacti, w pierwszym Drosera.
                         Pomijając już sam krztusiec, u naszych dzieci pojawiają się kaszle, których nie można po prostu wytrzymać. Towarzyszą one zapaleniom tchawicy, lekarz widzi wówczas, że gardło jest niezmienione, osłuchowo jest również w porządku, gdyby zbadał laryngolog, stwierdziłby również, że krtań w górnej swej części jest okey. Nasze dziecko jednak kaszle bez przerwy. Miałam taki przypadek ze swoją córką, znajoma pani dr powiedziała, że już nie wie, jaki lek miałabym jej podać. Usiadłam więc przy córce, kiedy spała i uważnie ją obserwowałam. Zauważyłam, że wykonuje buzią ruchy imitujące żucie, zgrzyta zębami, jak również, że ma ciemno podkrążone oczy. Jest to obraz leku Cina, który również może okazać się skuteczny przy samym krztuścu. Po ok. 20 min.od podania leku częstotliwość kaszlu wyraźnie zmalała, mogłam iść już spać. Na drugi dzień kaszel już był mokry, odczekałam jeszcze dobę i podałam córce Hepar sulfuris, który dokończył "dzieła".
                        Kiedy kaszle dziecko, należy zwrócić uwagę na to, czy kaszel  jest płytki, pochodzący z infekcji gardła, czy jest ochrypły, ewentualnie z częstym chrząkaniem- należy wówczas myśleć, że zajęta jest krtań. Kiedy jednak słyszymy, że kaszel jest głęboki, suchy, można podać Bryonię, ewentualnie Spongię ( przy powiększonych węzłach chłonnych; chociaż przy każdej infekcji węzły chłonne mogą być powiększone, zwłaszcza przy anginie) i jednak przebadać dziecko przez lekarza. Jeżeli chcemy uniknąć w leczeniu antybiotyku, zwróćmy się o pomoc do lekarza homeopaty. Niekiedy przy mokrym kaszlu, z odkrztuszaniem również można się zaniepokoić, zwłaszcza, jeżeli trwa już dosyć długo. W takiej sytuacji również możemy mieć do czynienia z zapaleniem oskrzeli, a nawet płuc. Leki takie, jak: Hepar sulfuris, Ippecacuancha czy Antimonium tartaricum leczą mokry kaszel. Bardzo ważnym lekiem jest Phosphorus stosowany przy zapaleniu błon śluzowych, a więc również przy zapaleniu płuc, jak też przy zapaleniu gardła. W obrazie tego leku zmiana temperatury, przejście z ciepłego pomieszczenia do zimnego zaostrza dolegliwości ze strony układu oddechowego. Kaszel jest przeważnie suchy, chociaż może być też i mokry. Charakterystycznym bólem jest tu pieczenie, a kaszel jest głęboki wywołany uczuciem łaskotania w gardle. Przy zapaleniu oskrzeli, płuc występuje w obrazie tego leku uczucie dławienia, ucisku klatki piersiowej. Występują trudności z oddychaniem.
 Innym lekiem, który ma suchy kaszel, częsty, prawie bez odkrztuszania jest Arsenicum album. I tu również występuje pieczenie, oddech jest świszczący, jeżeli mamy do czynienia z zapaleniem oskrzeli.
 I w tym momencie skończę, chociaż są jeszcze leki, które podaje się, żeby "rozjaśnił się" obraz choroby, które zwiększają zdolność reakcji organizmu, często są to nozody (leki utworzone z wydzielin choroby).

poniedziałek, 6 marca 2017

Tradzik różowaty, przyczyny i leczenie

                   Ostatnio jedna z pań nasunęła mi myśl, żeby napisać o trądziku różowatym. Temat ten jest mi dość bliski, gdyż sama miałam na twarzy intensywnie czerwone plamy. Lekarze nazywali to trądzikiem różowatym, chociaż do dzisiaj nie jestem pewna, czy tak było. Byłam bardzo przygnębiona z tego powodu, gdyż przy mojej jasnej karnacji plamy te były bardzo widoczne. Były one na kształt motyla, z perspektywy czasu wydaje mi się, że to nie był trądzik różowaty, po prostu lekarze często nazywają trądzikiem to, co nim nie jest. Było to ok. 25 lat temu, nie wiedziałam wtedy tyle o homeopatii, co obecnie. Nie wiedziałam, że stosując maści i tabletki, zapędzam chorobę w głąb organizmu, albo nie chciałam o tym wiedzieć, myślałam tylko o tym, żeby poprawił mi się stan skóry. Dermatolog przepisał mi maść Metronidazol, a lekarz ogólny tabletki przeciwuczuleniowe Fenazolinę, których obecnie nie ma już chyba w aptekach. Przez dość długi okres czasu stosowałam i jedno, i drugie. Skóra bardzo mi się poprawiła, chociaż zmuszona byłam odstawić takie produkty żywnościowe jak pomidory, jajka, czekoladę. Pomimo tego pogorszył mi się znacznie stan żołądka, woreczka żółciowego, po prostu brzucha. Wiem, że stało się to z powodu "leczenia" mojej skóry. W moim przypadku zmiany na twarzy były wynikiem zapalenia woreczka żółciowego i żołądka.
                      Wiem, że narządy te , jak również jelita reagują na pewne pokarmy nawet wtedy, gdy zje się je w przyzwoitych ilościach. Pokarmy te są po prostu alergenami, czyli substancjami zdolnymi do wywoływania u osób podatnych  uczulenia. Nie ma więc znaczenia, ile zjemy tego pokarmu. Najmniejsza bowiem ilość może wywołać zmiany na skórze lub stany zapalne narządów. Przewlekłe takie stany nie rokują dobrze, trzeba rygorystycznie odstawić takie produkty żywnościowe, żeby mogła poprawić się skóra i ogólny stan organizmu. Pragnę zapewnić, że z takim kontrolowaniem tego, co zjemy można również żyć w pełni i cieszyć się życiem.
                       Osobny problem stanu naszego zdrowia to nasz układ nerwowy. Wiadomo już, że nadmierne stresy, przejmowanie się wszystkim, a również takie niezdrowe emocje, jak nienawiść, zazdrość, a także rozżalenie obniżają naszą odporność, a tym samym powodują większą podatność na alergie. Bardzo często zdarza się tak, że jesteśmy poddani jakiemuś silnemu stresowi, może to być zwyczajny przestrach, zapomnimy o tym fakcie, a dokonał on w nas już spustoszenia i skutek tego stresu sam już nie ustąpi. Dzieje się tak wtedy, gdy są wyczerpane nadnercza, krótko mówiąc człowiek taki już "swoje przeszedł". W takiej sytuacji przychodzą nam z pomocą leki homeopatyczne. Nie należy więc ukrywać przed lekarzem homeopatą naszych emocji, przeżyć emocjonalnych. Kiedy będzie o nich wiedział, łatwiej będzie mu dopasować odpowiedni lek. Nie wstydźmy się też nienawiści, tym bardziej, że bardzo często nią nie jest, po prostu odczuwamy złość na kogoś, kto nas zawiódł bądź zranił.

piątek, 3 marca 2017

Wątroba, a wirusy

                            Wątroba jest największym gruczołem ciała ludzkiego. Składa się z czterech płatów, z których prawy jest największy. Jest jeszcze lewy płat, czworoboczny i ogoniasty, ale ja dzisiaj chciałabym się skupić na chorobach wirusowych wątroby. Są trzy rodzaje wirusów wywołujących wirusowe zapalenie wątroby: typ A wywołuje chorobę po doustnym zakażeniu, typ B daje tzw. wszczepienne zapalenie wątroby oraz typ wirusa, który stwierdza się głównie u chorych po transfuzji krwi.
                       Wątrobę można jak najbardziej leczyć  lekami homeopatycznymi. Jest taki specyficzny, a zarazem główny lek, Phosphorus, który w przypadku WZW daje wspaniałe wyniki. Powoduje odbudowę tkanek wątroby. Poziom transaminaz po podaniu tego leku będzie malał bardzo szybko, a więc wyniki prób wątrobowych poprawią się na pewno. Nie należy jednak zapominać, że jeszcze jest wiele leków, które leczą zapalenie wątroby i, które powinny być podawane:
- na początku choroby lek Apis . Wtedy często chorego bolą  głowa, stawy, ma też pokrzywkę. Dobrze jest dodać do Apisu lek Bryonia, również przy bólu głowy i stawów. Leki te należy podawać naprzemiennie.
 - Kiedy objawy zapalenia wątroby są już rozwinięte leczy się chorego lekiem Arsenicum album.
Niekiedy innym chorym bardziej, niż Arsenicum album wskazany jest lek Mercurius solubilis. Chory w obrazie tego leku jest bardzo osłabiony, ma zapalenie jamy ustnej z posmakiem metalicznym. Mercurius solubilis działa na tkankę łączną, na śluzówki układu pokarmowego.
                    Uszkodzona wątroba reaguje również na wirusy grypy, grypopodobne, na takie jesienno- zimowe przeziębienia. To, czy czujemy się znośnie, czy gorzej, a czasami wręcz beznadziejnie zależy od tego, w jakim stopniu mamy tę wątrobę uszkodzoną, który płat, czy ten największy  czy może jakiś mniejszy obszar innego płata nie spełnia swoich funkcji. Często myślimy w takich sytuacjach, że coś nam zaszkodziło i jesteśmy zdziwieni, że jakiś czas temu jedliśmy to samo, może nawet w większej ilości i czuliśmy się dobrze. Prawie każdy człowiek wie, że grypa powoduje różne powikłania, np. zapalenie stawów, problemy z sercem czy nerkami, ale nie każdy grypie przypisuje problemy z wątrobą.
             Jeżeli mówimy dzisiaj o wątrobie, to należy wspomnieć, że wskutek przemarznięcia, a również nieodpowiedniego pożywienia, jak i na skutek emocji, w wątrobie może nastąpić zastój krwi. Stan taki powoduje wzdęcia i niestrawność. Są to pierwsze objawy wątroby, w której  krew nie krąży w sposób wystarczający. W sytuacji, kiedy ten stan przedłuża się i jest bardzo nasilony, może nastąpić nawet jej marskość. W takiej sytuacji również można pomagać sobie lekami homeopatycznymi, ale należy zadbać o właściwą dietę. Samo leczenie homeopatyczne może okazać się niewystarczające. Najlepiej byłoby spożywać posiłki gotowane i zawsze ciepłe z dodatkiem odpowiednich ziół i przypraw. Mówi o tym Anna Ciesielska w książce "Filozofia zdrowia".
                 Pocieszające jest to, że wątroba się regeneruje. Jest wiele leków homeopatycznych, które jej to ułatwiają, sama tego doświadczyłam niejednokrotnie. Jeżeli jednak jest już uszkodzona, to zawsze będzie wrażliwa na trudne warunki atmosferyczne, zwłaszcza takie, jak zimny wiatr czy jak już wspomniałam  na stresy i na zimne, ciężkostrawne pożywienie. A więc moi drodzy, dbajmy o naszą wątrobę, gdyż od niej zależy prawie wszystko, a na pewno bardzo dużo. Koniecznie unikajmy antybiotyków, jeżeli jest to tylko możliwe oraz innych leków chemicznych, które bardzo często nadużywamy.

sobota, 25 lutego 2017

Zapalenie płuc - leczenie alopatyczne, a homeopatyczne


                   Przypadki zapaleń płuc wyleczonych tylko lekami homeopatycznymi nie są w dzisiejszych czasach odosobnione, dowiadujemy się o nich z forów homeopatycznych. Zasługą tego stanu rzeczy jest nie tylko sama homeopatia, ale i umiejętności lekarzy, którzy decydują się na taką nieinwazyjną metodę, czują się na siłach przeprowadzić takie leczenie. Można być tym faktem bardzo podbudowanym, zwłaszcza wtedy, gdy zapalenie płuc jest wirusowe. 90 % lekarzy w takiej sytuacji przepisuje antybiotyki, co nie ma naprawdę sensu. Uważam, że po prostu bojąc się powikłań  niejako są "kryci" tym, że przepisali antybiotyk, mimo, iż wiedzą doskonale, że takie postępowanie nie wyleczy tej ciężkiej i niebezpiecznej choroby.
                   Moja mama zachorowała na zapalenie płuc, kiedy ja byłam z rodziną na wczasach. Pani doktor przepisała mamie antybiotyk Po skończonej kuracji, kiedy mama poszła do kontroli, p.dr stwierdziła, że jest wszystko w porządku. Moja mama jednak czuła się całkowicie chora, była bardzo osłabiona, pociła się i nie wyobrażała sobie dalszego codziennego życia. Po powrocie z wczasów doleczyłam mamę, jej kaszel i ogromne osłabienie. Dopiero wtedy poczuła się zdrowa. Jestem głęboko przekonana, że gdyby od początku była leczona tylko lekami homeopatycznymi oraz ewentualnym postawieniem baniek i wygrzaniem się, efekt byłby taki sam.
                   Wiele lat później moja córka również została wyleczona w ten sposób dzięki p. dr, która zbadała córkę osłuchowo i zaordynowała leczenie. Jest to naprawdę coś wspaniałego tym bardziej, że zapalenie płuc córki nie było już wirusowe, a bakteryjne. Trzeba nadmienić jeszcze, że jeżeli nawet mamy do czynienia z wirusowym zapaleniem płuc, to zawsze pojawia się nadkażenie bakteryjne.
                  Miałam jeszcze jeden przypadek wyleczenia tej choroby u najstarszej córki, która po grypie chodziła sobie w najlepsze na piłkę ręczną, na zabawę karnawałową itp. Po prostu żyła normalnie tak, jakby była zupełnie zdrowa, tylko na wszelki wypadek poszła skontrolować kaszel z odkrztuszaniem (wcale nie był on taki uciążliwy).  P. dr stwierdziła obustronne zapalenie płuc, nie mogla się nadziwić, że pacjentka tak poważnie chora nie ma gorączki i czuje się dobrze. Oczywiście przepisała antybiotyk i kazała przyjść do kontroli. Trzeba więc zachować ostrożność i czujność, gdyż leczenie homeopatyczne może zatuszować objawy. Na pewno, gdyby córka dobrze doleczyła grypę taka sytuacja nie miałaby miejsca.  U tej córki zapalenie płuc akurat okazało się ewidentnie wirusowe, świadczyło o tym badanie osłuchowe oraz gardło, które było usiane pęcherzami. Stan ten był wynikiem przewlekłego przeziębienia. Dlatego też poradziłam się p. dr, która czuła się na siłach zdiagnozować tę chorobę i wyleczyć ją homeopatycznie. Sprawa była poważna, gdyż jak już wspomniałam było to obustronne zapalenie płuc i nie chcę myśleć, co by to było, gdyby córka w dalszym ciągu chodziła z tym zapaleniem nieleczona. Ja ze swojej strony córce postawiłam trzykrotnie bańki oraz kazałam jej się wygrzewać. Po dwóch tygodniach leczenia nie było zmian osłuchowych, a trzeba pamiętać, że po zapaleniu płuc zmiany są obecne nawet do kilku tygodni. Córka nie straciła odporności przez stosowanie antybiotykoterapii, nie czuje się osłabiona i jest już wyleczona.
               

poniedziałek, 20 lutego 2017

Leczenie skutków udaru lekami homeopatycznymi

          
                       Może to wydawać się nierealne, ale jednak sama lekiem homeopatycznym wyleczyłam swojej mamie skutki udaru.
  Miała 79 lat, kiedy przewróciła się na dworze. Nic nie wskazywało na to, że będą jakieś negatywne skutki tego upadku.Jednak po kilku dniach pojawiły się u mamy wymioty. Wezwany lekarz zlecił jej wykonanie zastrzyku. Absolutnie nie podejrzewał udaru. Ponieważ nic nie pomógł ten zastrzyk, podawałam mamie leki homeopatyczne, które w swoim obrazie miały wymioty.
 Stan mojej mamy pogarszał się, chociaż wymioty ustąpiły. Nikt nie wiedział, jaka była przyczyna tego stanu rzeczy. Lekarz w przychodni również niczego złego nie podejrzewał. Mama zaczęła tracić wzrok, nogi odmawiały jej posłuszeństwa, nie umiała już wejść na piętro, nie czuła się pewnie z trzymaniem moczu. Wszystkich tych objawów wcześniej nie było. Kiedy jednej nocy myślałam o tym wszystkim, wszystko ułożyło mi się w jedną całość, ten upadek, wymioty... Porażenie nerwu wzrokowego, porażenie mięśni, nerwów, otępienie na skutek miażdżycy naczyń mózgu, miażdżyca naczyń, nadciśnienie tętnicze pasowały do jednego leku, który miał w swoim obrazie skutki udaru. Jest to lek Plumbum metallicum.
Nie zastanawiając się długo, podałam go mojej mamie. Jaka była moja radość, kiedy wszystkie objawy zaczęły ustępować, zwłaszcza objaw związany ze wzrokiem, z chodzeniem oraz z nietrzymaniem moczu. Po tym udarze mama moja żyła jeszcze 7 lat i była sprawna.
 Takie leczenie siebie, bliskich, przyjaciół naprawdę może dać dużo satysfakcji. Nie warto więc załamywać się, kiedy przytrafi nam się coś złego, trzeba szukać wyjścia z każdej trudnej sytuacji, bo w człowieku drzemią ogromne możliwości regeneracyjne. Homeopatia może je w każdym z nas uaktywnić.
    

czwartek, 16 lutego 2017

Grypa, infekcje grypopodobne-przyczyny i zapobieganie


            Przyczyny infekcji wirusowych są każdemu znane, ale nie zaszkodzi przypomnieć, dlaczego jedne osoby zarażają się łatwiej, a inne są bardziej odporne. Pomijam na razie tych ludzi, którzy mają niską odporność wrodzoną. Odporność pozostałych osób zależna jest od tego, czy są notorycznie przemęczeni, czy prowadzą higieniczny tryb życia. Bardzo ważnym czynnikiem jest stres. Po stresie, który przekracza siły obronne organizmu, które u każdego są inne, natychmiast łapiemy infekcję. Jednak w innym przypadku, tzn. w sytuacji, gdyby tego stresu nie było, w tych samych okolicznościach pozostalibyśmy zdrowi. Zaobserwowano również, że po okresie nadmiernego objadania się, np. po świętach zwiększa się ilość infekcji u ludzi. Warto o tym pamiętać i zawsze zachować umiar w jedzeniu. Przyczyną zachorowań, o których mówi się najczęściej jest wychłodzenie organizmu. Wychłodzić organizm można w dwojaki sposób, przez nieodpowiednie ubranie, tzn. jeżeli jesteśmy ubrani za cienko w stosunku do pogody, jak również wtedy, jeżeli się przegrzejemy. Innym czynnikiem wychładzającym jest nieodpowiednie odżywianie i tu nie tylko chodzi mi o ilość dostarczonego organizmowi pożywienia, ale też o jego jakość. Tutaj chciałabym powiedzieć krótko, jakie pokarmy wychładzają nasz organizm.
Wg.Anny Ciesielskiej, autorki książki: "Filozofia zdrowia", pokarmy kwaśne, surowe, zimne oraz słodycze wychładzają organizm i są przyczyną wielu naszych chorób. To, co często uważa się za zdrowe, a więc orzechy, rodzynki, surowe owoce, jogurty...jedzone w nadmiarze absolutnie nie wychodzą nam na zdrowie. Chorzy ludzie często powinni z tych produktów zrezygnować.Takie postępowanie bardzo może ułatwić wyleczenie chorych lekami homeopatycznymi. W przeciwnym razie poprawa stanu zdrowia może być krótkotrwała, co wielu z nas nie satysfakcjonuje. Doświadczyłam na sobie tego, że ile razy spróbowałam zjeść (przy swoim dość skomplikowanym stanie zdrowia) coś z tych produktów, które wcześniej wymieniłam, po kilku dniach już tego żałowałam. Na początku jednak wydawało mi się, że jest okey, chciałam, żeby tak było, bo cóż: wszyscy prawie lubimy słodycze, bakalie i owoce. Przy niskiej odporności, jeżeli będziemy się często przemęczać, nieodpowiednio ubierać i odżywiać, a w dodatku stresować, to niestety będziemy chorować. Może to się wydawać oczywiste, ale są takie czynności, które musimy wykonać i takie, których nie musimy. Trzeba po prostu umieć rezygnować z wykonania tych, które w danej chwili nie są niezbędne. Na pocieszenie powiem, że nawet stany skrajnego wręcz przemęczenia, stany stresowe i wynikające z nich infekcje przez pewien okres czasu można korygować lekami homeopatycznymi, można je wyleczyć. Wszystko jednak jest do czasu, z wiekiem siły witalne zmniejszają się, ale i wtedy jaszcze można w niemałym stopniu pomóc chorym. Zawsze jednak warto dbać o zdrowie, bo czyż mamy coś cenniejszego?